sobota, 29 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 40


- Może ja ci przeszkadzam? – spytał Aleks patrząc na Kurka.
- I to bardzo. – Bartek stanął przed Atanasijević`em. – Odwal się od niej, bo pożałujesz. – lekko go pchnął.
- Bartek, przecież my tylko rozmawiamy. Nie musisz być o każdego zazdrosny. – wkroczyłam między nich. Jeszcze chwila a by się pobili…
- Jak masz z tym jakiś problem, to możemy to inaczej załatwić. – powiedział wkurzony Alek.
- Niczego nie będziecie załatwiać. Chyba musicie ochłonąć. – spojrzałam na Bartka i lekko go odciągnęłam. Nie chętnie ale odszedł na bok. - Bartek. Po pierwsze. To była tylko rozmowa. Jesteśmy z Alkiem przyjaciółmi. Musisz to zaakceptować.
- Nie pozwolę, żeby cię dotykał… nawet po policzku… - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Aha, to jak jakiś chłopak obok mnie przejdzie i przypadkiem mnie dotknie to od razu dasz mu w mordę? –spytałam wkurzona.
- Przecież wiesz, że nie to miałem na myśli…
- Nie wiem, Bartek nie wiem. Czy między nami nie może być normalnie?
- Masz rację… - powiedział skruszony.
- Mam nadzieję. – przytuliłam się do niego.
- Andrea kazał zebrać wszystkich na hali. Chodźmy. – powiedział.
Po chwili wszyscy czekaliśmy na przemowę Andrei.
- Pewnie się domyślacie, że będę mówił o dzisiejszym meczu, ale nie tylko. Statystyki już znacie. To był mecz towarzyski, dopiero wprowadzamy się w rozrywki, więc nie będę tego przedłużał. Słuchajcie. Fundacja poprosiła nas o sesję z dziećmi od 2 do 12 lat. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Jutro wyjeżdżamy o 9.00 . Możecie iść. Aaaa i jeszcze potrzebny nam jest jeden fotograf bo drugiego mają. Anka?  - zwrócił się do mnie. – Ty pojedziesz.
- Jasne. – uśmiechnęłam się lekko.
Po chwili wszyscy rozeszli się do siebie.
Nawet cieszyłam się, że mogę jechać na tę sesję. Oczywiście jako fotograf. Lubię dzieci. Zawsze miałam z nimi dobry kontakt.
Po oglądaniu telewizji, czytaniu gazety i słuchaniu muzyki przez dłuższy czas poszłam spać.
Wstałam o 8.00, a następnie pognałam do łazienki. Chłopaków jak zwykle już nie było. Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/768403, a następnie udałam się na stołówkę.
Godzina 9.00. Wsiedliśmy do autokaru. Podróż bez większych przygód. Oczywiście nie brakowało igły i jego kamerki. Ten cały Ignaczak to jest wszędzie. Gdzie nie spojrzę tam on. Po prostu człowiek ninja.
O 11.00 byliśmy na miejscu. Od razu poszłam się przywitać ze wszystkimi. Następnie zaczęła się sesja zdjęciowa. Myślę, że wyszła naprawdę nieźle. Wpadłam na pewien pomysł.
Gdy chłopaki poszli się szykować na kolejną sesję ja podbiegłam do grupki dzieciaków w wieku około 5-8 lat.
- Słuchajcie. Widzicie tego pana? – wskazałam ręką na Bartmana.
- Tak. – odpowiedzieli zgodnie.
- Wiecie co? To będzie wasz wujek. On bardzo kocha dzieci. – uśmiechnęłam się do nich.
- Fajny. – powiedziała jedna dziewczynka.
- A może jak okażecie mu jak bardzo kochacie nowego wujka, np. rzucając się na niego, on zabierze was na lody? – spytałam, a oczka dzieciom aż zaświeciły.
- Taaak. – krzyknęły i wszystkie pobiegły w jego stronę.
A ja ustałam z boku i zaczęłam się głośno śmiać, aż rozbolał mnie od tego brzuch.
Mina Zibiego – bezcenna. Zdezorientowany spojrzał się na mnie. Lekko się uśmiechnął a następnie zaczął rozmawiać z dzieciakami.
PERSPEKTYWA ZIBIEGO:
 - A więc mówcie. – zwróciłem się do gromadki, która stała teraz przede mną. – Dlaczego podbiegliście przytulić akurat mnie?
- Ania nam kazała. – wygadała się jedna dziewczynka.
- Miałaś nie mówić. – powiedział do niej cicho jeden chłopiec w niebieskiej bluzce.
- To bardzo dobrze, że mi powiedziałaś. Przygotujemy dla CIOCI – dokładnie to wymówiłem – małą niespodziankę.
- Dobrze. – wszyscy przytaknęli.
- Widzicie te małe kubełki? Musicie wlać do nich wodę. Zabawimy się w taki trochę Lany Poniedziałek. – powiedziałem z uśmiechem.
- Ale dziś jest Piątek. – tupnął nogą jakiś chłopiec.
- Dla cioci to może być ostatni poniedziałek. – roześmiałem się.
- No dobrze wujku. – powiedzieli.
Wlali wodę w kubełki.
- To teraz jak ciocia będzie stała tyłem do was, oblejecie ją wodą.
- Dobrze.
 Po chwili dzieciaki wykonały polecenie.
PERSPEKTYWA ANKI:
Kiedy stałam poczułam coś zimnego. Te dzieciaki oblały mnie wodą! Odruchowo spojrzałam w bok. Zobaczyłam trzymającego się za brzucho ze śmiechu Bartmana,
- Bardzo śmieszne. – krzyknęłam wyciskając z koszulki wodę.
- Bardzo. – ledwo z siebie to wydusił.
Miałam ochotę zabić te dzieciaki, ale od razu gdy mnie oblały, uciekły.
- Kur*a Bartman, pojebało cię? – podeszłam do niego.
- Zemsta. – powiedział. – Masz. Załóż to, inaczej się przeziębisz. – zdjął z siebie koszulkę.
Wyrwałam mu ją z ręki i ruszyłam do przodu, żeby się przebrać.
- A dziękuję? – spytał z chytrym uśmiechem.
- Tu się jebnij. – popukałam się w głowę.
Przebrałam się i po chwili wróciłam do fotografowania.
*******************************************************************

3:2 yYeah :D

wtorek, 25 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 39


Chciałam się cofnąć, tak żeby mnie nie zauważył. Niestety.
- Ania? – wymówił moje imię serb.
- Cześć Aleks. – podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Nie odzywałaś się. – powiedział, patrząc na ćwiczących kolegów z Serbii.
- Ty też. Myślałam, że jesteś zajęty.
- Nie mam dziewczyny. – uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie chodziło mi o to. – walnęłam go żartobliwie w ramię.
- A ty?
- Co ja?
- No masz kogoś? – zapytał. Widziałam w jego oczach niepokój i jakby nadzieję, że odpowiem ,,nie’’.
- Jestem z Bartkiem.
- Gratulacje.  – spojrzał niepewnie na mnie. Ale mam nadzieję, że nadal jesteśmy przyjaciółmi?
- Jasne.
- To do zobaczenie na meczu. – pocałował mnie w policzek i odszedł.
Przeszedł mnie dreszcz. Ciepły. Znów te chwile wróciły, wspomnienia.
O 12.00 wyruszyliśmy do Milcza. Wsiedliśmy do autobusu, oczywiście Karol, Igła, Kurek, Zibi, Winiar na tyle. Po chwili do autobusu wszedł Igła.
- Ej, ej drogiej młodzieży. Nie rozpędziliście się? Przecież ja zawsze siadam na tyle. – zmierzył nas wzrokiem.
- No to dziś nie usiądziesz. – powiedziałam pod nosem, ale widocznie to usłyszał.
- Ah tak? – stwierdził  i wepchał mi się na kolana.
- Na te stare lata już ci się w głowie popieprzyło? – syknęłam z bólu.
- To jak złazisz dobrowolnie? – spytał.
- Chodź do mnie na kolana. – zwrócił się do mnie  Bartek. Przystałam na propozycję.
Godzina 14.00. Chłopacy właśnie zaczęli rozgrzewać się przed meczem. Na hali pełno kibiców. Wszędzie było widać różne flagi, transparenty. Ustałam z boku niedaleko barierki                        i zaczęłam robić zdjęcia zarówno naszym jak i Serbom. Akurat robiłam zdjęcie Aleksowi. Wychwycił to. Spojrzał na mnie, a następnie zaczął mi machać z ogromnym bananem na twarzy. Odwzajemniłam ten gest. Odruchowo spojrzałam w stronę Bartka. Ten jak na zawołanie od razu to zobaczył. Zero reakcji. Po chwili odwrócił głowę.
14.30. Początek wielkiego meczu. Choć towarzyskiego, ale zawsze są to wielkie emocje. Od zawsze lubiłam kibicować. Tata mówił, że urodziłam się ,,kibicem”.
Pierwszy set łupem dla Serbów. Nie wiem dlaczego, ale gra po prostu się nie kleiła.
Kolejny set również dla rywali. Po woli kibice tracili wiarę. Ja nie. Wierzyłam, że można jeszcze to wygrać… Trzeci set łatwo dla nas.
Kolejny set, jak się okazało ostatni dla Serbów. Byli lepsi.
Widziałam wkurzonego Zibiego, przygnębionego Bartka i jak zwykle zero emocji u Pita. Podeszłam do Igły, aby pocieszyć go. Do Zibiego wolałam nie podchodzić… Lepiej nie ryzykować...
- Nie było najgorzej. – poklepałam go po ramieniu.
- 1234 fanek mniej. – złapał się za głowę Ignaczak.
- Idź ty debilu. – zaśmiałam się.
W tej chwili poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Pomyślałam, że to Bartek.
- Bartuś…  - odwróciłam się, żeby go pocałować, ale to był zupełnie kto inny. – Pogięło cię? Co ty robisz? – odskoczyłam zszokowana od mojego kochanego kuzyna Łukasza W.
- A mnie to już nie pocieszysz? – spytał z chytrym, głupkowatym w jego wykonaniu uśmiechem.
- Hahaahahahahah. Nie. – powiedziałam podirytowana i odeszłam.
- Ania? – spytał ktoś za mną. Odwróciłam się. Był to Aleks.
- Gratulacje. – uściskałam go.
- Dzięki. Może dasz zaprosić się na kawę, czy coś? – spytał.
- Dziś nie mam czasu. – wiem że to nie był najlepszy tekst na wymówkę.
- Aha, to może kiedy indziej… - powiedział i chciał odejść ale go zatrzymałam.
- Nie o to chodzi, że nie chcę, ale niedawno między mną Bartkiem, nie było najlepiej, nie chcę niczego psuć, ani żadnych niepotrzebnych spięć.
- Rozumiem. Nie przejmuj się tym. Ale przecież ja niczego od ciebie nie wymagam, jeśli nie masz ochoty to po prostu powiedz, nie musisz mi się tłumaczyć. – przysunął się do mnie bliżej, a następnie kciukiem pogłaskał po policzku.
Zrobiło się jakoś niezręcznie. Znów poczułam na sobie czyjeś ręce. Ale gdy się odwróciłam ujrzałam tam wkurzonego Kurka.
- Nie przeszkadzam?
  

niedziela, 23 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 38


- Pit? Pogięło cię? Wiesz, która jest godzina? – spytał Bartek.
- Tak, Bartoszu wiem, ale ta sprawa jest niezwłoczna.
W tym momencie Kurek spojrzał na mnie.
- No dobra, wpuszczam cię, ale tylko dlatego, że Anka mnie o to poprosiła.
Wszyscy siedząc na łóżku wsłuchiwaliśmy się w problem Piotrka.
- A więc o co chodzi? – zaczęłam.
- O moje serce, znaczy o moją dziewczynę. – zaczął się plątać w słowach.
- A możesz jaśniej? – ziewnął Bartek.
- Bo moja kochana, najukochańsza Olunia cały czas mi mówi, że ja nie okazuję jej miłości i że ona tak naprawdę nie wie, czy ja ją kocham. – spoglądał cały czas na kołdrę.
- Pit? Ale, ty chyba ją kochasz? – zapytałam.
- Jasne że tak.
- No to weź ją zabierz na kolację, daj kwiatka. – w tym momencie Bartek położył mi się na brzuchu.
- Nie radziłabym.
- Dlaczego? – spojrzał na mnie Nowakowski.
- To może tylko pogorszyć sytuację. To musi być coś od serca… - zamyśliłam się.
- Czyli? – dopytywał Pit.
- No nie wiem, może weź jej jakąś piosenkę zaśpiewaj,  napisz wiersz czy coś.
- Dobry pomysł… A pomożecie mi coś skomponować? – spytał błagalnym tonem.
- O nie, nie z tymi sprawami to już do Winiara i Igły. – rzekł Bartosz.
- Ale oni mi kazali przyjść do was…
- Pit, naprawdę ja nie umiem pisać wierszy… - mówił Bartek prawie zasypiając.
- No a ty? – Nowakowski zwrócił się do mnie.
- Ja tym bardziej.
Długo się zeszło zanim przekonaliśmy Pita, żeby poszedł do Ignaczaka. Gdy ostatecznie wyszedł z pokoju, położyliśmy się dalej spać. Od razu wtulona w Bartka zasnęłam.
PERSPEKTYWA IGŁY:
- Ci cali Kurek i Anka to mądre bestie. – zwróciłem się do Winiara, gdy znów do mojego pokoju wszedł Pit.
- I co wymyślili coś? – spytał Ziomek.
- Muszę na jutro napisać wiersz i wy mi w tym pomożecie. – zwrócił się do nas Pit.
- Koniecznie na jutro? – spytałem.
- Koniecznie. Jutro przyjeżdża Ola, moja kochana Olunia. – tupnął nogą jak małe dziecko.
- No dobra dawaj jakąś kartkę. – powiedział Winiar.
- Panowie, zaraz zaraz, ale na trzeźwo to to raczej nie pójdzie. – uśmiechnąłem się do Ziomka.
- Otóż to. – pokiwał głową Łukasz.
- Ja to jedynie mogę was poczęstować marsjankami. – podrapał się po głowie Nowakowski.
Po chwili skombionowaliśmy dwie butelki czystej.
 DWIE GODZINY PÓŹNIEJ:
- Ale myślisz, że jej się spodoba? –wybełkotał Pit.
- No będzie po prostu oszołomiona. – wypiłem ostatni kieliszek trunku.
Po jakiś 10 minutach wszyscy położyliśmy się spać.
PERSPEKTYWA ANKI:
Wstałam o 7.30. Bartka już nie było. Na poduszce leżała jakaś karteczka:
,, Ledwo co poszedłem na trening, a już tęsknię. Kocham cię. Bartek’’
Uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie poszłam do łazienki. Ubrałam się:  http://allani.pl/zestaw/773253 . Dziś mięliśmy zagrać towarzyski mecz z Serbią. Wyszłam na stołówkę. Nikogo tam nie było, więc w spokoju mogłam zjeść śniadanie. Następnie udałam się na halę. Zastałam tam ćwiczących chłopaków. Od razu podbiegł do mnie Pit.
- Boże, tak się stresuję.
- Ale czym? –roześmiałam się. – Przecież, to tylko mecz towarzyski.
- Nie tym. No przecież dziś przyjeżdża Ola, moja kochana Olusia. – rozmarzył się Nowakowski.
- Aaaa, no to pochwal się jakie to dzieło wczoraj powstało. – powiedziałam. Do naszej rozmowy przyłączył się Igła.
- Może lepiej nie. – wyszeptał mi do ucha, tak żeby Piotrek tego nie słyszał.
- Usłyszysz za 30 minut. Przyjdź z Bartkiem do naszego pokoju.
Minęło 30 minut. Przywitałam się z Olą, która nie mogła nacieszyć się Nowakowskim. W pokoju widziałam całą reprezentację.
Po chwili Pit wyszedł na środek z jakąś kartką, a następnie zaczął recytować:
,, Tak cię kocham, tak cię lubię, że za tobą kapcie gubię. Moja piękna Aleksandro. To je imię, nie wahadło. I nie czuję, że rymuje’’.
Szczerze? Pit bardziej jak dla mnie pogrążył się tym wierszem. Po jego prze czytaniu nastała cisza. Aż w końcu przerwała ją Ola, która wstała i zaczęła bić brava. Podeszła do Piotrka i czule pocałowała. Ja jedynie spojrzałam na Igłę. Cały czas nabijał się z Nowakowskiego. Gdy uchwycił mój wściekły wzrok, momentalnie spojrzał w dół.
Po seansie wszyscy poszli na siłownię, a ja postanowiłam iść na halę, z zamiarem ,, a może coś ciekawego uda mi się sfotografować’’. Gdybym wiedziała kogo tam zastanę, wcale bym tu nie przyszła…  

niedziela, 16 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 37


Czego oczekuję? Nie wiem. Może zrozumienia, czasu. Nie dziwię się Bartkowi. Wyszedł. Tak jest najlepiej. Uciec. Też tak robię.
Usiadłam na parapecie ze smartfon`em i słuchawkami w ręku i zaczęłam słuchać muzyki.  Czy pomogło? Tak, jak najbardziej. Przemyślałam wszystko. Nie obyło się bez łez, ale to nic z porównaniem ile chwil tych dobrych z Bartkiem przeżyłam, a ile jeszcze przeżyć mogę. Nie mogłam tak zupełnie o nim zapomnieć, nawet jeśli niekiedy mnie ranił. Zdecydowałam się do niego pójść i mu wszystko wytłumaczyć. Otworzyłam drzwi i jak poparzona pognałam przed siebie. Ciągle miałam łzy na policzkach. Kiedy byłam już w połowie drogi z kimś się zderzyłam. Spojrzałam w górę. To był on. Znów widziałam te jego błękitne tęczówki.
- Bartek, ja naprawdę…
- Już jest wszystko w porządku. Musiałem coś przemyśleć. Jesteś kimś wspaniałym, nie mogę cię ranić, stracić. – popatrzył mi głęboko w oczy, ocierając kciukiem łzy.
- Czyli nadal jesteś ze s…
- Aż do śmierci. – roześmiał się i mnie przytulił.
Po tych słowach zrobiło mi się tak jakoś dziwnie ciepło na sercu. Naprawdę mu zależy.
Poszłam do jego pokoju. Postanowiłam dziś u niego przenocować.. Bartek musiał iść na wieczorny trening, więc z racji tego, że nie chciało mi się wracać po pidżamę, postanowiłam pożyczyć koszulkę od Bartka. Zdecydowałam się na tą: http://allani.es/foto/902903
Po jakiś 30 minutach do pokoju wszedł Bartek. Zmierzył mnie od dołu do góry.
- Ta koszulka wygląda mi znajomo. – zaczął się ze mną droczyć.
- Tak? Hmmm. Ciekawe. – zachowałam kamienną twarz.
- Poczekaj, poczekaj. No tak, że ja dopiero teraz to spostrzegłem. – podszedł i mnie objął. – To moja koszulka. Nie nauczono cię, że nie bierze się cudzych rzeczy? – złożył pocałunek na mojej szyi.
- No faktycznie. Ja to jednak zła kobieta jestem. – próbowałam mu się wyrwać, ale zbyt mocno mnie trzymał.
- Czyli muszę odzyskać, to co należy do mnie. – stwierdził po chwili mierząc mnie od góry do dołu.
- Kurek no! Nawet o tym nie myśl. – roześmiałam się.
- No ta to tylko o jednym. – wyszczerzył się.
- Bardzo śmieszne.
- Po prostu będę musiał ją z ciebie zdjąć. – stwierdził.
- Nie musisz się trudzić, ja sama sobie poradzę. – powiedziałam i chciałam odejść, ale on mnie zatrzymał.
- No przecież żartowałem. Bardzo ładnie wyglądasz. – uśmiechnął się cwaniacko.
Ułożyłam się wygodnie w łóżku. Bartek poszedł się  wykąpać. Po chwili wrócił i ułożył się obok mnie. Byłam odwrócona do niego plecami. Poczułam jego rękę na swoim kolanie.
- Egh… - chrząknęłam.
- Może byś się tak do swojego wspaniałego, kochanego, przystojnego… chłopaka odwróciła? – spytał.
Wykonałam jego prośbę. Wtuliłam się w niego. Zaczął bawić się moimi włosami, a następnie całować mnie po szyi.
- Wiesz, kocham cię. – powiedział nagle.
- No ja myślę. – roześmiałam się.
- Ale nie jesteś o mnie zazdrosna? Bo wiesz, fanki i tak dalej. Dla ciebie zrobię wszystko, ale nie każ mi rezygnować z siatkówki.
- Bartek, co ty gadasz? Przecież ja nie będę, nawet nie zamierzam ci rozkazywać, ani mówić żebyś rezygnował ze swojej pracy, pasji. Po prostu rób to co kochasz. A co do tych fanek -spojrzałam na niego – A tylko by któraś spróbowała się do ciebie dobierać. Nie zaznała by już w swoim życiu szczęścia. – powiedziałam, a on zaczął się śmiać…
- Cieszę się, bo już w swoim życiu miałem taką sytuację, gdy ktoś kazał mi wybierać…
- Bartek, naprawdę, mi wystarczy, że się kochamy. Nawet nabrałam co do ciebie większego zaufania, choć wiesz, że to dla mnie bardzo trudne. Wiem, jak bardzo kochasz siatkówkę i jak dobrym jesteś zawodnikiem.
- Nie wiem, dlaczego ja wcześniej ciebie nie poznałem. – teraz to on wtulił się we mnie.
- Dobraaa. Kurek…Starczy tych jakże trudnych tematów. – pocałowałam go w usta. – Idź spać.
- No dobra. Dobranoc.
Nie długo nam było dane sobie pospać, bo po jakiś 5 minutach rozległo się pukanie do drzwi. Bartek spał jak zabity, a mi nie chciało się wstać. Postanowiłam to zignorować, lecz na próżno. Pukanie nie ustępowało.
- Bartuś, otwórz. – powiedziałam całując go w usta.
- Za mała zachęta. – powiedział otwierając jedno oko.
Ponowiłam próbę.
- No to idę otworzyć.
****************************************************************************
To jak myślicie. Któż to może być? :D 


wtorek, 11 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 36


- A kogo ja tu widzę? Moja kochana kuzyneczka.  – uśmiechnął się szyderczo mój kuzyn.  – Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że mnie śledzisz. – zamyślił się.
- Daruj sobie te twoje tępe teksty. – wywróciłam oczami.
- O, a ja myślałam, że chociaż troszkę mnie lubisz. – podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale Bartek mu to uniemożliwił.
- Tylko ją tknij. – odepchnął go.
- No nie mów, że udało ci się poderwać Kurka. – roześmiał się. – Najpierw piłkarz, potem… - zaczął wyliczać na palcach, ale ja mu przerwałam.
- Możesz raz na zawsze się ode mnie odczepić? – spytałam i chciałam odejść, ale Łukasz  chwycił mnie za ramię.
- Wcale się nie dziwię, że matka cię opuściła. Kto by z tobą wytrzymał. – powiedział i złapał mnie za nadgarstek, ale Kurek w porę zainterweniował.
- Dobrze wiesz, że moja mama nie żyje. Tak bardzo lubisz mnie tym dręczyć? Wiesz, że zrobiłabym wszystko, żeby tu teraz była. – zaczęła mi spływać łza po policzku.
- Może wystarczy zrobić mniej niż myślisz. – tępo spojrzał w ścianę skruszony moimi słowami.
- Co masz na myśli? – zapytałam.
- Muszę iść. – powiedział i odszedł.
Razem z Bartkiem poszliśmy do mojego pokoju. Moich współlokatorów tam nie było. Domyśliłam się, że wszyscy gdzieś razem pojechali. Dla mnie to lepiej. Przynajmniej mam chwilę odpoczynku.
Położyliśmy się obok siebie na łóżku i wtuleni w siebie obmyśleliśmy co zamierzamy dziś jeszcze robić.
- Może pójdziemy na spacer? – zaproponowałam.
- A tu ci ze mną źle? – przytulił mnie jeszcze bardziej.
- No w sumie…
Po chwili Bartek zaczął mnie łaskotać.
- No czy ty jesteś jakiś niedowartościowany psychicznie? – śmiałam się w niebogłosy.
- To ty mi tak zryłaś psychikę. – powiedział całkiem poważnie.
- Ja? –spytałam kręcąc głową.
- No a kto inny? –zaśmiał się.
- Zapłacisz za to co powiedziałeś. – stwierdziłam i korzystając z sytuacji, że na chwilę przestał mnie łaskotać usiadłam na nim okrakiem. Bartek chwycił mnie za biodra, tak mocno jakby się bał, że spadnę.
- I co teraz? – spytałam patrząc mu prosto w oczy.
- Poddaję się. – powiedział i rozłożył ręce na poduszce.
Niespodziewanie do pokoju wtargnął Igła.
- Widziałaś gdzieś Ziom…A to nie przeszkadzam… - stwierdził i wyszedł.
Spojrzałam na Bartka. Zaczął się śmiać.
-  E…. to na czym my skończyliśmy? – spytałam udając, że nie znam odpowiedzi.
Po chwili znalazłam się pod Kurkiem.
- Ej, oszukałeś mnie… - udałam obrażoną.
Czułam jego oddech. Jego twarz była niebezpiecznie blisko. Po chwili zaczął mnie całować po szyi. Po paru sekundach Bartek był już bez koszulki. Widziałam jego pytający wzrok. Sama nie wiem, dlaczego nie poprzestałam tego. Czułam się bezpiecznie. Teraz to ja zostałam pozbawiona koszulki.
- Jesteś pewna? – spytał nadal całując mnie po szyi.
- A dlaczego pytasz? – spytałam.
- Tak tylko. – powiedział i zaczął całować mnie po brzuchu.
Nagle usłyszałam jakieś głosy zza drzwi.
- A teraz idziemy na jednego. – rozpoznałam głos pijanego Kubiaka.
Po chwili do naszego pokoju wparowała całą reprezentacja, z Pitem na czele.
- Ania? Co wy… wy… robicie? – zaczął zszokowany Nowakowski, po zakryciu dłońmi oczu.
- Pit masz rację. Potem możesz mieć traumę. –poklepał go po plecach Winiar.
- Wypier*alać z tego pokoju. – wstał z łóżka wkurzony Kurek.
- To my nie przeszkadzamy. – wycofał się Możdżon.
Igła i Ziomek chwycili Pita za ramiona i wyprowadzili go z naszego pokoju. Po kilku sekundach znów zostaliśmy sami. Przynajmniej tak nam się wydawało.
- Kur*a. Zero prywatności. – powiedział siadając na łóżku.
- Mama to mówiła, że nie ładnie używać zwrotów typu ,,kurwa” – wychylił się zza drzwi Pit.
- Pit, cieloku. – Bartek rzucił kapcia z stronę Piotrka. - To może dokończymy, to co zaczęliśmy. – podszedł do mnie i złapał mnie w pasie.
- Bartek, przepraszam. – powiedziałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy z podłogi.
- Przecież powiedziałaś, że tego chcesz.
- Chyba już sama nie wiem czego chcę. – powiedziałam i zaczęłam się ubierać.
Bartek wyszedł trzaskając drzwiami.
Wiśniewska, co ty robisz? Namieszałaś sobie i jemu w głowie. Kochasz go. I nie ma żadnego ale. Musisz być w końcu szczęśliwa. Po raz kolejny do oczu napłynęły mi łzy.
*********************************************************************************
Przepraszam, że tyle musięliście czekać ;c Ale jest:D 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

RODZIAŁ 35


Wstałam o 7.30. Poszłam do łazienki i ubrałam się :  http://allani.es/conjunto/770027, następnie wróciłam do pokoju.
- Kobieto! Zero,,rispectu” dla śpiących ludzi. – zajęczał Ignaczak, kiedy przypadkowo wywróciłam krzesło. – A tak w ogóle, to po co tak wcześnie wstałaś? Przecież Andrea dał nam dzień wolnego.
- No tak, ale przyjeżdżają rodzice Bartka…
- Trzeba zrobić te dobre wrażenie. – wymamrotał przekręcając się na bok Łukasz.
Postanowiłam iść do pokoju Bartka. Weszłam do środka i usiadłam obok niego na łóżku.
- Bartek? A jak ja mam się zachowywać? Bo wiesz…że ja zawsze coś głupiego mogę palnąć? – spytałam.
- Aż tak się tym przejmujesz? – zaśmiał się. – Po prostu bądź sobą.
- No tak, ale jak twoi rodzice mnie nie zaakceptują? Bo wiesz, może mają trochę inne oczekiwania co do twojej dziewczyny…
- No to jest już ich problem. Cenię ich zdanie, ale co do moich uczuć decyzję podejmuję ja sam. – objął mnie ramieniem.
- A ty masz brata, tak?
- Tak, Kubę.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, póki nie usłyszeliśmy pukania do drzwi. Bartek podszedł i otworzył je. Od razu rzucił się na niego jakiś chłopiec. Podejrzewam, że to był młody Kurek. W drzwiach oprócz chłopczyka zobaczyłam Bartka rodziców.
- No cześć młody. – zawołał Bartek i wziął brata ma ręcę.
- Witaj synku. – powiedziała jego mama i od razu go uściskała. To samo zrobił pan Kurek.
- A ty pewnie jesteś dziewczyną Bartka? – senior zmierzył mnie wzrokiem. – Adam, tata Bartka – uścisnął moją dłoń, a to jest moja małżonka Iwona – również podała mi rękę.
- A ty to pewnie jesteś bratem Bartka? – spytałam z uśmiechem podchodząc do małego.
- Kuba. Kuba Kurek. – podał mi dłoń.
- Ania. Ania Wiśniewska.
Zaproponowałam, żeby usiedli. Bartek zaczął opowiadać o swoim życiu, o treningach, grze. Widać było, że bardzo się stęsknił za rodzicami. Pan Adam wsłuchiwał się w rozmowę dokładnie mi się przypatrując co chwilę. Jego mama rozmawiała z Bartkiem z takim zapałem, że nie jedna rodzina mogłaby im pozazdrościć. Czułam się trochę dziwnie. Z początku udzielałam się do rozmowy, ale stwierdziłam, że pewnie chcą sobie w spokoju porozmawiać.
- Kuba? A może pójdziemy napić się soku? Od razu państwu przyniosę coś do picia.
Chłopiec ochoczo przystał na moją propozycję. Państwo Kurek poprosili o dwie szklanki wody.
- A ty będziesz żoną Bartka? – spytał Kuba, gdy szliśmy na stołówkę.
- Na razie nie planujemy ślubu. – zaśmiałam się. – Trochę za młoda jestem… - powiedziałam nie pewnie. – A z resztą powiedz, czy ty chciałbyś taką ciocię jak ja? – szturchnęłam małego w brzuch ze śmiechem.
- Jasne, pani jest fajna. – uścisnął mnie, co bardzo mnie zdziwiło.
- No ja tu mówię, że jestem za młoda, a ten mi tu z ,,panią’’ wyskakuje. Ania jestem.
- A ożenisz się kiedyś ze mną? – spytał z powagą. Przez chwilę myślałam, że to żart, ale jeszcze raz popatrzyłam na młodego Kurka. Wcale to nie był żart.
- No pewnie. Jak tylko Bartek mi podpadnie. – roześmiałam się. Młody odwzajemnił ten gest.
W stołówce wypiliśmy sok. Kuba opowiadał mi o sowich pasjach, zainteresowania, trochę o Bartku. Widać było, że łączy ich z Bartkiem silna więź.
Wzięłam dwie szklanki wody, a następnie udałam się do pokoju dostarczyć napój. Kuba po drodze stwierdził, że wstąpi do Krzyśka Ignaczaka.
Gdy byłam już pod drzwiami, na moment się zatrzymałam. Nie miałam jak otworzyć drzwi, ponieważ obie ręce miałam zajęte. Już chciałam wołać Bartka, kiedy nagle usłyszałam ich rozmowę.
- Jesteś pewien, że to ta jedyna? Może to jeszcze przemyśl… Nie podoba mi się ta dziewczyna. – wyraźnie usłyszałam głos pana Adama.
- Tato, już ci tłumaczyłem. A tak w ogóle to tobie nie musi się ona podobać… Jeżeli jej nie zaakceptujesz, to trudno. Ja ją kocham. – powiedział Bartek.
- Adam, daj już spokój, ta dziewczyna nie jest taka zła. Wydaje się być miłą.
Wiedziałaś, że tak będzie. Wyczułaś to. Ty i sławny siatkarz? Nawet na te słowa chce ci się śmiać, chociaż łzy podchodzą ci do oczu. Nie jesteś dla niego. On potrzebuje silnej, pięknej kobiety. Nie dziewczynki, która nie wie co w życiu ma robić, czy jej życie w ogóle ma większy sens…
Postanowiłam nie przejmować się, aż tak tym i zachowywać się normalnie. Gdy udało mi się samodzielnie otworzyć drzwi, weszłam do środka i poczęstowałam ich wodą. Usiadłam obok Bartka.
- Gdzie Kubuś? – spytała pani Iwona.
- U Ignaczaka.
- Musimy już iść. – powiedział stanowczo pan Adam.
- Posiedźcie jeszcze chwilę, tak rzadko się widujemy. – mówił Bartek.
- Wpadniemy jeszcze innym razem. – powiedziała pani Kurek.
Po chwili do pokoju wpadł Kuba.
- Ej, młody mam nadzieję, że nie odbiłeś mi dziewczyny. – łaskotał go Bartek.
- Już mamy zaplanowany ślub. – odpowiedział młody Kurek, a Bartek kręcił z niedowierzaniem głową.
Gdy jego rodzina pożegnała się z nami usiadłam na Bartka łóżku i czekałam na niego, aż wróci, ponieważ poszedł odprowadzić swoich rodziców.
- I jak polubili mnie? – spytałam, choć tak naprawdę znałam odpowiedź.
- Jasne, że ta… - nie dałam mu dokończyć…
- Bartek, nie musisz kłamać. Słyszałam waszą rozmowę. Powiedz dlaczego w ogóle ze mną jesteś?! Bo nie mam matki? Bo wiele w życiu przeżyłam? – zaczęłam krzyczeć.
- Ciii…. – przytulił mnie, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- To prawda nie przypadłaś im do gustu, ale oni cię nie znają, nie mają prawa cię oceniać. Z resztą w tej chwili ich zdanie się nie liczy. Nie płacz. Przecież cię kocham. Dlaczego w ogóle mogłaś tak pomyśleć, że jestem z tobą jedynie z litości? – spytał.
- Przepraszam, ale już nie daję rady. Po prostu zależy mi na tym, żebyśmy w końcu byli szczęśliwi i nie potrzebne nam kolejne problemy.
- O nic się nie martw. – pocałował mnie w czoło.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a następnie zeszliśmy na dół. Tak ujrzałam swojego ukochanego kuzyna.