poniedziałek, 3 czerwca 2013

RODZIAŁ 35


Wstałam o 7.30. Poszłam do łazienki i ubrałam się :  http://allani.es/conjunto/770027, następnie wróciłam do pokoju.
- Kobieto! Zero,,rispectu” dla śpiących ludzi. – zajęczał Ignaczak, kiedy przypadkowo wywróciłam krzesło. – A tak w ogóle, to po co tak wcześnie wstałaś? Przecież Andrea dał nam dzień wolnego.
- No tak, ale przyjeżdżają rodzice Bartka…
- Trzeba zrobić te dobre wrażenie. – wymamrotał przekręcając się na bok Łukasz.
Postanowiłam iść do pokoju Bartka. Weszłam do środka i usiadłam obok niego na łóżku.
- Bartek? A jak ja mam się zachowywać? Bo wiesz…że ja zawsze coś głupiego mogę palnąć? – spytałam.
- Aż tak się tym przejmujesz? – zaśmiał się. – Po prostu bądź sobą.
- No tak, ale jak twoi rodzice mnie nie zaakceptują? Bo wiesz, może mają trochę inne oczekiwania co do twojej dziewczyny…
- No to jest już ich problem. Cenię ich zdanie, ale co do moich uczuć decyzję podejmuję ja sam. – objął mnie ramieniem.
- A ty masz brata, tak?
- Tak, Kubę.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, póki nie usłyszeliśmy pukania do drzwi. Bartek podszedł i otworzył je. Od razu rzucił się na niego jakiś chłopiec. Podejrzewam, że to był młody Kurek. W drzwiach oprócz chłopczyka zobaczyłam Bartka rodziców.
- No cześć młody. – zawołał Bartek i wziął brata ma ręcę.
- Witaj synku. – powiedziała jego mama i od razu go uściskała. To samo zrobił pan Kurek.
- A ty pewnie jesteś dziewczyną Bartka? – senior zmierzył mnie wzrokiem. – Adam, tata Bartka – uścisnął moją dłoń, a to jest moja małżonka Iwona – również podała mi rękę.
- A ty to pewnie jesteś bratem Bartka? – spytałam z uśmiechem podchodząc do małego.
- Kuba. Kuba Kurek. – podał mi dłoń.
- Ania. Ania Wiśniewska.
Zaproponowałam, żeby usiedli. Bartek zaczął opowiadać o swoim życiu, o treningach, grze. Widać było, że bardzo się stęsknił za rodzicami. Pan Adam wsłuchiwał się w rozmowę dokładnie mi się przypatrując co chwilę. Jego mama rozmawiała z Bartkiem z takim zapałem, że nie jedna rodzina mogłaby im pozazdrościć. Czułam się trochę dziwnie. Z początku udzielałam się do rozmowy, ale stwierdziłam, że pewnie chcą sobie w spokoju porozmawiać.
- Kuba? A może pójdziemy napić się soku? Od razu państwu przyniosę coś do picia.
Chłopiec ochoczo przystał na moją propozycję. Państwo Kurek poprosili o dwie szklanki wody.
- A ty będziesz żoną Bartka? – spytał Kuba, gdy szliśmy na stołówkę.
- Na razie nie planujemy ślubu. – zaśmiałam się. – Trochę za młoda jestem… - powiedziałam nie pewnie. – A z resztą powiedz, czy ty chciałbyś taką ciocię jak ja? – szturchnęłam małego w brzuch ze śmiechem.
- Jasne, pani jest fajna. – uścisnął mnie, co bardzo mnie zdziwiło.
- No ja tu mówię, że jestem za młoda, a ten mi tu z ,,panią’’ wyskakuje. Ania jestem.
- A ożenisz się kiedyś ze mną? – spytał z powagą. Przez chwilę myślałam, że to żart, ale jeszcze raz popatrzyłam na młodego Kurka. Wcale to nie był żart.
- No pewnie. Jak tylko Bartek mi podpadnie. – roześmiałam się. Młody odwzajemnił ten gest.
W stołówce wypiliśmy sok. Kuba opowiadał mi o sowich pasjach, zainteresowania, trochę o Bartku. Widać było, że łączy ich z Bartkiem silna więź.
Wzięłam dwie szklanki wody, a następnie udałam się do pokoju dostarczyć napój. Kuba po drodze stwierdził, że wstąpi do Krzyśka Ignaczaka.
Gdy byłam już pod drzwiami, na moment się zatrzymałam. Nie miałam jak otworzyć drzwi, ponieważ obie ręce miałam zajęte. Już chciałam wołać Bartka, kiedy nagle usłyszałam ich rozmowę.
- Jesteś pewien, że to ta jedyna? Może to jeszcze przemyśl… Nie podoba mi się ta dziewczyna. – wyraźnie usłyszałam głos pana Adama.
- Tato, już ci tłumaczyłem. A tak w ogóle to tobie nie musi się ona podobać… Jeżeli jej nie zaakceptujesz, to trudno. Ja ją kocham. – powiedział Bartek.
- Adam, daj już spokój, ta dziewczyna nie jest taka zła. Wydaje się być miłą.
Wiedziałaś, że tak będzie. Wyczułaś to. Ty i sławny siatkarz? Nawet na te słowa chce ci się śmiać, chociaż łzy podchodzą ci do oczu. Nie jesteś dla niego. On potrzebuje silnej, pięknej kobiety. Nie dziewczynki, która nie wie co w życiu ma robić, czy jej życie w ogóle ma większy sens…
Postanowiłam nie przejmować się, aż tak tym i zachowywać się normalnie. Gdy udało mi się samodzielnie otworzyć drzwi, weszłam do środka i poczęstowałam ich wodą. Usiadłam obok Bartka.
- Gdzie Kubuś? – spytała pani Iwona.
- U Ignaczaka.
- Musimy już iść. – powiedział stanowczo pan Adam.
- Posiedźcie jeszcze chwilę, tak rzadko się widujemy. – mówił Bartek.
- Wpadniemy jeszcze innym razem. – powiedziała pani Kurek.
Po chwili do pokoju wpadł Kuba.
- Ej, młody mam nadzieję, że nie odbiłeś mi dziewczyny. – łaskotał go Bartek.
- Już mamy zaplanowany ślub. – odpowiedział młody Kurek, a Bartek kręcił z niedowierzaniem głową.
Gdy jego rodzina pożegnała się z nami usiadłam na Bartka łóżku i czekałam na niego, aż wróci, ponieważ poszedł odprowadzić swoich rodziców.
- I jak polubili mnie? – spytałam, choć tak naprawdę znałam odpowiedź.
- Jasne, że ta… - nie dałam mu dokończyć…
- Bartek, nie musisz kłamać. Słyszałam waszą rozmowę. Powiedz dlaczego w ogóle ze mną jesteś?! Bo nie mam matki? Bo wiele w życiu przeżyłam? – zaczęłam krzyczeć.
- Ciii…. – przytulił mnie, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- To prawda nie przypadłaś im do gustu, ale oni cię nie znają, nie mają prawa cię oceniać. Z resztą w tej chwili ich zdanie się nie liczy. Nie płacz. Przecież cię kocham. Dlaczego w ogóle mogłaś tak pomyśleć, że jestem z tobą jedynie z litości? – spytał.
- Przepraszam, ale już nie daję rady. Po prostu zależy mi na tym, żebyśmy w końcu byli szczęśliwi i nie potrzebne nam kolejne problemy.
- O nic się nie martw. – pocałował mnie w czoło.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a następnie zeszliśmy na dół. Tak ujrzałam swojego ukochanego kuzyna.   

2 komentarze: