wtorek, 25 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 39


Chciałam się cofnąć, tak żeby mnie nie zauważył. Niestety.
- Ania? – wymówił moje imię serb.
- Cześć Aleks. – podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Nie odzywałaś się. – powiedział, patrząc na ćwiczących kolegów z Serbii.
- Ty też. Myślałam, że jesteś zajęty.
- Nie mam dziewczyny. – uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie chodziło mi o to. – walnęłam go żartobliwie w ramię.
- A ty?
- Co ja?
- No masz kogoś? – zapytał. Widziałam w jego oczach niepokój i jakby nadzieję, że odpowiem ,,nie’’.
- Jestem z Bartkiem.
- Gratulacje.  – spojrzał niepewnie na mnie. Ale mam nadzieję, że nadal jesteśmy przyjaciółmi?
- Jasne.
- To do zobaczenie na meczu. – pocałował mnie w policzek i odszedł.
Przeszedł mnie dreszcz. Ciepły. Znów te chwile wróciły, wspomnienia.
O 12.00 wyruszyliśmy do Milcza. Wsiedliśmy do autobusu, oczywiście Karol, Igła, Kurek, Zibi, Winiar na tyle. Po chwili do autobusu wszedł Igła.
- Ej, ej drogiej młodzieży. Nie rozpędziliście się? Przecież ja zawsze siadam na tyle. – zmierzył nas wzrokiem.
- No to dziś nie usiądziesz. – powiedziałam pod nosem, ale widocznie to usłyszał.
- Ah tak? – stwierdził  i wepchał mi się na kolana.
- Na te stare lata już ci się w głowie popieprzyło? – syknęłam z bólu.
- To jak złazisz dobrowolnie? – spytał.
- Chodź do mnie na kolana. – zwrócił się do mnie  Bartek. Przystałam na propozycję.
Godzina 14.00. Chłopacy właśnie zaczęli rozgrzewać się przed meczem. Na hali pełno kibiców. Wszędzie było widać różne flagi, transparenty. Ustałam z boku niedaleko barierki                        i zaczęłam robić zdjęcia zarówno naszym jak i Serbom. Akurat robiłam zdjęcie Aleksowi. Wychwycił to. Spojrzał na mnie, a następnie zaczął mi machać z ogromnym bananem na twarzy. Odwzajemniłam ten gest. Odruchowo spojrzałam w stronę Bartka. Ten jak na zawołanie od razu to zobaczył. Zero reakcji. Po chwili odwrócił głowę.
14.30. Początek wielkiego meczu. Choć towarzyskiego, ale zawsze są to wielkie emocje. Od zawsze lubiłam kibicować. Tata mówił, że urodziłam się ,,kibicem”.
Pierwszy set łupem dla Serbów. Nie wiem dlaczego, ale gra po prostu się nie kleiła.
Kolejny set również dla rywali. Po woli kibice tracili wiarę. Ja nie. Wierzyłam, że można jeszcze to wygrać… Trzeci set łatwo dla nas.
Kolejny set, jak się okazało ostatni dla Serbów. Byli lepsi.
Widziałam wkurzonego Zibiego, przygnębionego Bartka i jak zwykle zero emocji u Pita. Podeszłam do Igły, aby pocieszyć go. Do Zibiego wolałam nie podchodzić… Lepiej nie ryzykować...
- Nie było najgorzej. – poklepałam go po ramieniu.
- 1234 fanek mniej. – złapał się za głowę Ignaczak.
- Idź ty debilu. – zaśmiałam się.
W tej chwili poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Pomyślałam, że to Bartek.
- Bartuś…  - odwróciłam się, żeby go pocałować, ale to był zupełnie kto inny. – Pogięło cię? Co ty robisz? – odskoczyłam zszokowana od mojego kochanego kuzyna Łukasza W.
- A mnie to już nie pocieszysz? – spytał z chytrym, głupkowatym w jego wykonaniu uśmiechem.
- Hahaahahahahah. Nie. – powiedziałam podirytowana i odeszłam.
- Ania? – spytał ktoś za mną. Odwróciłam się. Był to Aleks.
- Gratulacje. – uściskałam go.
- Dzięki. Może dasz zaprosić się na kawę, czy coś? – spytał.
- Dziś nie mam czasu. – wiem że to nie był najlepszy tekst na wymówkę.
- Aha, to może kiedy indziej… - powiedział i chciał odejść ale go zatrzymałam.
- Nie o to chodzi, że nie chcę, ale niedawno między mną Bartkiem, nie było najlepiej, nie chcę niczego psuć, ani żadnych niepotrzebnych spięć.
- Rozumiem. Nie przejmuj się tym. Ale przecież ja niczego od ciebie nie wymagam, jeśli nie masz ochoty to po prostu powiedz, nie musisz mi się tłumaczyć. – przysunął się do mnie bliżej, a następnie kciukiem pogłaskał po policzku.
Zrobiło się jakoś niezręcznie. Znów poczułam na sobie czyjeś ręce. Ale gdy się odwróciłam ujrzałam tam wkurzonego Kurka.
- Nie przeszkadzam?
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz