sobota, 27 lipca 2013

ROZDZIAŁ 46


Poczułam jak się do mnie przytula. Gładzi rękoma moje włosy, całuje mnie po ramionach, a następnie po szyi.
,, nie czuję nic, wiem to szalone.’’
Co mam mu powiedzieć? Wszystko jest takie dziwne. Odwracam się w jego stronę. Nasze twarze dzielą milimetry. Czuję jego oddech… i nie tylko…czuję jego rękę na moim kolanie.
- Wiesz jak bardzo mi ciebie brakowało? Marzyłem o takiej chwili jak ta. - Pamiętam dni, gdy szukałem Cię w odbiciu szyb.
- Naprawdę byłam aż tak dla ciebie ważna? – wyszeptałam.
- Jesteś. I będziesz zawsze. Jesteś dla mnie największą wartością, nie potrzebuję nic, po za Twoją miłością.
Poczułam jak muska moje usta. Nie opierałam się. Musiałam sama odnaleźć swoją drogę. Ten jeden kierunek, żeby odbudować swoje życie. W tym wypadku nazywał się Wojtek.
,, Można sobie wybrać drogę, ale nie ludzi, których się na niej spotyka.’’
Znalazłam się pod nim. Zdjął moją bluzkę. Nie zostałam mu dłużna. Po chwili on też był bez swojej. Czułam jego ciepły oddech na swojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz. Błądził rękoma po moich włosach. Widziałam w jego oczach niepewność…
,, Chcę z tobą być jak dawniej sam na sam,
By dobrze, tak jak dawniej, było nam.’’
Dalej możecie się domyśleć co było dalej.
,,Najpiękniejsze relacje w naszym życiu to te, których nikt się nie spodziewał. Te, które wzbudzają takie zdumienie, że masz ochotę powiedzieć o nich światu. Przecież podświadomie czujesz, że takie uczucia trzeba wykrzyczeć. Najpiękniejsze relacje to te, o których sam myślisz: "Cholera, kto by pomyślał?".
Czułam się w jakiś sposób spełniona. Rano obudziłam się wtulona w Wojtka. On już nie spał. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
-  Czyli jesteśmy ze sobą? – pocałował mnie w policzek.
- A chciałbyś?
 - O niczym innym nie marzę. – uśmiechnął się.
Nie wiedziałam, że to tak wszystko się potoczy…. Tak.. jestem z Wojtkiem. Czy coś do niego czuję? Nie wiem. Chyba się trochę pogubiłam…
,, Czasem podświadomie pragniemy, aby ktoś poznał nasze najskrytsze myśli i uczucia, najlepiej bez potrzeby wymawiania ich na głos.’’
Wzięłam prysznic, ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/835290 i poszłam zjeść śniadanie.
Po 40 minutach Wojtek zawiózł mnie do biura, gdzie miałam zrobić pierwszą sesję.
 Zaczęłam iść w stronę pokoju gdzie miała odbywać się sesja zdjęciowa. Po chwili zaczął dzwonić mi telefon. Idąc, zaczęłam szukać go w torebce. Nagle w coś uderzyłam, a raczej w kogoś.
,, Historie lubią pisać się same, ale to my jesteśmy ich atramentem .’’
- Przepraszam. – powiedziałam po angielsku. Ten ktoś był bardzo wysoki, a przede wszystkim miałam wrażenie że gdzieś, kiedyś go spotkałam.
- Nic się nie stało. Przepraszam, ale śpieszę się. Mam sesję zdjęciową. – powiedział z uśmiechem.
- Jak tak, to mamy jeszcze jakieś pięć minut. – zaśmiałam się.
- A więc, to z panią mam tą sesję? – spytał zdziwiony.
- No początek naszej współpracy może nie zapowiada się zbyt owocnie, ale tak. To ze mną będzie musiał się pan męczyć. – skrzywiłam się, a następnie uśmiechnęłam.
- Jak tak to zaryzykuję i zapytam czy po tej naszej współpracy nie pomęczy się pani jeszcze ze mną na jakiejś kawie? – spytał. – Oczywiście to będzie taka rekompensata za to zderzenie. – zaśmiał się.
- Jak już nie będzie miał mnie pan dość to może i się skusze.
- Matt Anderson. – podał mi rękę.
- Anka Wiśniewska.
- Chyba gdzieś już cię widziałam. – powiedziałam gdy zmierzaliśmy do pokoju pracy.
- Jestem siatkarzem. – zaśmiał się.
- A… no tak. Siatkarzem.
- Ja też cię kiedyś już spotkałem. – chyba usilnie próbował sobie to przypomnieć.
- No nie wiem…
- Wiem, ty jesteś dziewczyną Bartka. Tak?
- Byłą dziewczyną Bartka, ale już nie rozmawiajmy o tym. – lekko się uśmiechnęłam.
,,Chciałabym Cię tu, teraz, na chwilę, na sekundę, na minutę, na godzinę, na dzień, na noc, na tydzień, na miesiąc, na cały rok, na całe życie. Chciałabym.’’
- Czyli jesteś wolna? – stanął przede mną.
- Nie. Zajęta. – zrobiłam smutną minę, a następnie poszłam przed siebie.
- Szkoda. – usłyszałam głos za sobą.
Wzięłam aparat. To miała być jakaś sesja do magazynu sportowego dla pań. Najpierw zdjęcie bez koszulki z mikasą w ręku.
Był całkiem pociągający. Miałam wrażenie że mnie podrywa. Cały czas gdy koło mnie przechodził lekko się o mnie ocierał.
Prawie nic nie musiałam mu mówić, jak ma się ustawić. Widać było, że nie jest to pierwsza jego współpraca z obiektywem. Świetnie się przy tym bawiłam. Na koniec zrobiliśmy sobie kilka wspólnych zdjęć… 
- A mogę się dowiedzieć kto jest tym szczęśliwcem? – spytał nagle.
- Mój tata? – udałam że nie wiem o co chodzi.
- Sprytne. – zaśmiał się. – A długo z tym kimś jesteś?
- Od wczoraj, trochę się spóźniłeś. – poklepałam go po ramieniu.
- No, nie. – zaśmiał się. – Nigdy sobie tego nie wybaczę. – Ale na tą poprawę humoru zapraszam cię na kawę.
- No dobra. To zaproponuj jakieś miejsce.
Po chwili byliśmy w jakiejś Londyńskiej restauracji.
- Powiedz mi, co tu robisz?
- Odpoczywam. Trener dał nam 2 tygodnie wolnego. W tym sezonie nam nie poszło… z resztą wam też…
- Jak to?
- No odpadliście z Ligi, jak my.
Zrobiło mi się przykro…. Chyba kochałam siatkówkę…
- Mogę zadać ci kilka pytań? Chcę cię lepiej poznać. – zapytał.
- No dobra, ale tylko trzy i ja potem tobie też. – powiedziałam z uśmiechem.
- Pięć. – powiedział zawzięcie.
- Trzy. – pokręciłam głową.
- Okay idziemy na kompromis – 4. – zaśmiał się.
- Zgadzam się.
- No to pierwsze pytanie. Z kim jesteś związana?
- Z Wojtkiem Szczęsnym.
- Drugie pytanie. Dlaczego zerwaliście z Bartkiem?
- Zdradził mnie. Kolejne. – powiedziałam upijając łyk.
,, wiem za co Cię nienawidzę, ale nie mam pojęcia za co Cię kocham.’’
- Nie chcesz o tym mówić? – spytał troskliwym głosem.
- Mam amnezję, nic nie pamiętam. – patrzyłam w dół.
- Nie wiedziałem. Na pewno sobie wszystko przypomnisz.
- Chyba wolę, jak jest teraz… - powiedziałam niepewnie.
,, Niczego nie można cofnąć. Nikt nie wraca. I nigdy nie wraca godzina, którą się raz przeżyło.’’
- Nie tęsknisz za tym co kiedyś było?
- Jak mam tęsknić skoro nie wiem co było. Jedynie z tego co opowiadał mi Wojtek. – z oczu popłynęła mi łza.
Matt przysunął swoje krzesło obok moje, usiadł i mnie przytulił.
- Przepraszam.
- Nie masz ca co.
- No to zostały ci jeszcze dwa pytania. – powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Jesteś szczęśliwa z Wojtkiem?
-Dlaczego o to pytasz? – zdziwiłam się.
- Nie wyglądasz, na szczęśliwą. Kiedyś cię widziałem. Byłaś wesoła, energiczna…
,, Skąd Twoja niestałość w uczuciach? Dlaczego jednego dnia ofiarowujesz mi gesty pełne miłości i troski, a drugiego dnia perfidnie mi je odbierasz? Serwując gorycz i pogardę?’’
- Może i masz rację. Ale to wszystko przez tą amnezję…. – zakończyłam temat.
- No dobra… To ostatnie pytanie.
- Gdybym zaprosił cię na imprezę do jakiegoś klubu zgodziłabyś się?
- Jeżeli poszedłby z nami Wojtek, to tak.
- Się uparłaś na tego Wojtka. – roześmiał się.
- No właśnie, na mnie już czas. – wyjęłam telefon z torebki.
- Podwiozę cię. – powiedział wstając.
- Nie, dam sobie radę. – zaczęłam wybierać numer do Wojtka.
- Nie odpuszczę. – stanął przede mną.
- Okay, ale ja płacę za kawę. – powiedziałam stanowczo, ale z uśmiechem.
- Już zapłaciłem. – powiedział. – No to w drogę. – podał mi rękę.
- W drogę. – roześmiałam się.
Wsiadłam do jego samochodu. Za bardzo nie znam się na markach , ale był to jakiś sportowy, srebrny samochód.
Matt włączył radio. Leciała piosenka: Robin Thicke - Blurred Lines feat. T.I. & Pharrell. Zdziwiłam się bo od razu zaczął ją śpiewać. Może mi się zdawało, ale Anderson wziął sobie za cel rozbawienie mnie. Nie dało się przy tym jego śpiewaniu nie uśmiechnąć się. Od razu zaczęłam z nim to podśpiewywać…
Tak, droga zleciała nam jeszcze szybciej.
- To tutaj. – powiedziałam, kiedy zatrzymał auto.
- To kiedy widzimy się następnym razem?
- Pamiętaj, że ja jestem z Wojtkiem.
- Mogę ci coś doradzić? – spytał patrząc mi prosto w oczy, a ja pokiwałam twierdząco. – Jeśli nie jesteś z nim szczęśliwa, to po prostu zakończ ten związek, dajcie sobie czas, nie mówię tego, dlatego że mi się podobasz czy coś. – zaśmiał się,- ale jesteś fajną dziewczyną, a ja nie lubię patrzeć, jak ktoś jest smutny.
,, Pamiętaj, że zawsze jest ciężko, zanim zacznie być pięknie.’’
- Ta przemowa, tak mnie wzruszyła. – popatrzyłam na niego z uśmiechem.
- Anka….
- No dobra dobra, przemyślę to.
- To kiedy idziemy na imprezę?
- Może  za tydzień w Sobotę?
- No dobra, ale daj mi swój numer, to się jeszcze zdzwonimy.
Wpisałam swój numer do jego telefonu.
- Dzięki za podwiezienie. To do soboty. – chciałam wysiąść, ale mnie zatrzymał.
- Ale jakaś nagroda się należy. – pokazał palcem na policzek.
Zaśmiałam się, ale spełniłam jego ,,wymagania’’.
Weszłam do domu i od razu na progu powitał mnie Wojtek.
 ***********************************************************************
Wiem, że  nie chcieliście żeby to tak się potoczyło... ;)  Przepraszam że za często nie dodaję rozdziału ;c 
Komentujesz = motywujesz ;) ;*



niedziela, 21 lipca 2013

ROZDZIAŁ 45


- I jak się czujesz? – spytał siadając obok mnie.
- A jak ma się czuć osoba która ma pustkę w głowie, która nic nie pamięta?
- No tak, przepraszam. – Podjęłaś decyzję?
Przez chwilę jeszcze raz, ostatni raz wszystko rozważyłam. Zapanowała cisza.
,,Kiedyś najlepiej nam się rozmawiało milcząc. Teraz milczymy, bo najgorzej jest nam rozmawiać.’’
- Pojadę z tobą. Ufam ci.
Spojrzałam na niego. Nic nie mówił. Może się rozmyślił?
- No chyba, że nie chcesz… - zasugierowałam.
- Po prostu niedowierzam, że tak wspaniała kobieta jak ty zechce ze mną zamieszkać. – podszedł i mnie przytulił.
- W końcu jesteś moim przyjacielem.
,,Przyjaźń jest niezbędna. To ważne mieć kogoś, kto podnosi Cię z podłogi, włącza muzykę, polewa kolejnego kieliszka, obejmuje Cię i siedzi z Tobą aż do rana po prostu słuchając jak miotasz przekleństwami na wszystko co Cię otacza.’’
- Wojtek? Bo ja chyba musze iść do tej dawnej pracy złożyć wymówienie…
- Spokojnie, pomogę ci ze wszystkim. – złapał mnie za rękę.
Porozmawialiśmy jeszcze przez moment, a następnie Szczęsny wyszedł załatwić wszystko związane z wyjazdem.
Minęły 3 dni pobytu w szpitalu. Codziennie ktoś mnie odwiedzał, a to Magda, Kamil, mój tata, Wojtek, nawet ten Karol. Nie widziałam jedynie tego Bartka. Może to i lepiej?
PERSPEKTYWA BARTKA: 
,,Co byś czuł, gdybyś wiedział, że osoba, na która teraz patrzysz za chwile odejdzie na zawsze ? Że każdy jej gest jest ostatnim ? Że ostatni raz widzisz jej uśmiech, że ostatni raz patrzysz w jej oczy i widzisz w nich te cudowne iskierki, które zawsze dawały nadziej. Że ostatni raz możesz się do niej przytulić i usłyszeć bicie jej serca.’’
Przez te kilka dni siedziałem w szpitalu dzień w dzień. Nie mogłem jej teraz opuścić. Aż do dnia gdy wychodziła ze szpitala. Nawet jeśli ona nie chciała mnie widzieć…Odpuściłem… Wróciłem do Spały.
- Stary, zostaw już tą butelkę. – Jarski zabrał mi ją z ręki. – To że Andrea dał ci dwa dni wolnego to nie znaczy że możesz chlać ile wlezie.
- A kogo to obchodzi? Na pewno nie ją. To koniec, rozumiesz? – wymamrotałem.
,,Jak co dzień starasz się pokazywać innym, że jesteś silny. Jednak czasem nie dajesz rady oszukać samego siebie.’’
- Za dwa dni mamy mecz, musisz wziąć się w garść. Zrób to przynajmniej dla kibiców, dla nas, trenera.
Kuba zagnał mnie pod prysznic, a następnie poszliśmy na stołówkę.
Trening, niemoc, bezradność.
- Kurek, co się z tobą dzieje? Z Anką jest już dobrze, nie martw się o nią. Musisz grać dobrze, bo inaczej nie wezmę cię do dwunastki. –zaczął trener, ale mnie to mało obchodziło.
Wziąłem piłkę i zacząłem serwować. Widziałem tylko przelotne spojrzenie trenera kręcącego głową.
Spojrzałem na trybuny. Siedzieli tam Michał i Dagmara. Widać, że się kochają.
Tak bardzo za nią tęsknię.
,,Najgorszy jest moment skrajnej samotności. Kiedy zaczyna boleć widok szczęścia.’’
PERSPEKTYWA ANKI:
Wojtek miał moje rzeczy w walizkach. Od razu pojechałam do Bełchatowa, by załatwić formalności.
Trenerem był pan Jacek Nawrocki. Opowiedziałam mu wszystko. Czułam się tak jakoś lepiej. Mówił, że zawsze mogę wrócić.
,,I udowodnij mi, że w tym całym syfie nie zostałam sama.’’
Wsiedliśmy do samochodu. Pojechaliśmy jeszcze do mojego ojca, a następnie do domu Wojtka w Warszawie. Tam wsiedliśmy w taksówkę i udaliśmy się na lotnisko.
Wsiedliśmy do samolotu. Włączyłam muzykę i rozmyślałam.
Zasnęłam. Gdy się obudziłam leżałam na ramieniu Wojtka.
- Sorry. – uśmiechnęłam się.
- Jak ci się spało?
No właśnie. Znów śnił mi się ten cały Bartek. Cholera, teraz tak będzie cały czas?
- Dobrze, ale przede wszystkim wygodnie. – roześmiałam się. - Kiedy będziemy na miejscu?
- Za jakąś godzinę.
Patrzyłam w okno.  Ciągle rozmyślałam jak to będzie w Londynie. Czy może zostanę tam na stałe…?
,,Czasem wystarczy tylko się odważyć, żeby przeżyć coś wspaniałego.’’
Po godzinie wysiedliśmy z samolotu i kierowaliśmy się do domu Wojtka. Był to duży apartament. Przed budynkiem stało czarne BMW.
- I jak ci się tu podoba?
- Fajnie. – jakoś ja nie byłam tak podekscytowana jak on.
Weszliśmy do środka. Wszystko było ładnie urządzone.
- Pokażesz mi mój pokój? – spytałam.
- Myślałem, że będziemy wszystko spędzać razem. – popatrzył zdziwiony.
- Że niby spać też?
- No tak…
Usiadłam na łóżku. On zrobił to samo.
,,Bo czasem , to już mi się nie chce udawać , że jest dobrze . Chciałabym wybuchnąć płaczem i wykrzyknąć wszystko , co mnie męczy na całe gardło.’’
- Dawniej też spaliśmy razem? Znaczy… nie w tym sensie, że w jednym łóżku?  -spytałam patrząc mu prosto w oczy.
- No dla nas to było całkiem normalne… Jeśli nie  chcesz to powiedz…
- Nie no.. Jeśli tak mówisz… - zaczęłam się wypakowywać. Poszłam się przebrać : http://allani.pl/zestaw/834145
Nastał wieczór. Wybraliśmy się na spacer trochę pozwiedzać.
- Mam pytanie. Ja chyba miałam komórkę. Więc gdzie ona jest?
- A tak. – zaczął szukać w torbie.
Dał mi komórkę, a ja zaczęłam przeglądać sms`y, itd.
- Musisz teraz grzebać w tej komórce? Mam dla ciebie niespodziankę. Chodź. – pociągnął mnie za rękę.
Zawiązał mi oczy jakąś chustką. Poprowadził kilka metrów i po zdjęciu materiału kazał otworzyć oczy.
Przed sobą zobaczyłam stolik, na którym stały kwiaty, czerwone wino, jakieś jedzenie.
,,Właśnie dochodzi do mnie fakt jak bardzo byłam kiedyś szczęśliwa i jak bardzo mi tego teraz brakuje. Ludzie tak po prostu pojawiają się w naszym życiu i znikają, niby to normalnie, ale dla mnie to nie pojęte, kiedyś bliska Ci osoba staje się całkiem obca. Może to właśnie tak ma być. Z każdym nowym wyzwaniem czuję jak bardzo jestem słaba, słaba wewnątrz, czuje jak uchodzą ze mnie wszelkie chęci do brnięcia w to bagno dalej.’’
- Podoba ci się? – spytał.
- Jasne, ale nie musiałeś. – odkręciłam się i chciałam mu złożyć pocałunek na policzku, ale on przekręcił głowę i tak pocałowałam go w usta.
 Oderwałam się od niego.
- Kiedyś też , tak wyglądała nasza przyjaźń?
"Wszystko, co było dawniej, wydaje się dziwne. [...] Czasem wydaje się, że tego w ogóle nie było. Czasem wydaje się to wszystko straszne, czasem śmieszne, czasem głupie. Ale nie takie, jakie było naprawdę."
- Przepraszam…. – powiedział skruszony. – To się nie powtórzy.
- Mam nadzieję. – usiedliśmy przy stoliku rozkoszując się kieliszkami wina.
Wieczór minął w miłej atmosferze. Około 3 w nocy wróciliśmy do apartamentu.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę.
Wyjęłam swój telefon i zaczęłam przeglądać kontakty. Może tak mi się coś przypomni? Nagle zobaczyłam podpis: mąż.
To ja wzięłam z Bartkiem ślub? Nie czekając, wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Ania? To ty? – zdziwiłam się bo usłyszałam głos tego tam Karola Kłosa.
- Tak. Słuchaj przeglądałam swój telefon i twój numer miałam zapisany jako : mąż. Wyjaśnisz mi to?
- Tak. Mieszkaliśmy w Bełchatowie razem. Przyjaźniliśmy się. Śmiałaś się, że teraz to wyglądamy jak stare dobre małżeństwo.  I zaczęliśmy mówić do siebie mąż i żona. Oto i cała historia. – zaśmiał się.
- Aha. A jak czuje się ten cały Bartek? Znalazł już sobie kogoś?
Sama nie wiem dlaczego o to się zapytałam. Nie powinien cię już obchodzić! Zranił cię. Jednak te jego tęczówki…
- Żartujesz? Chodzi załamany, wścieka się na każdego… Był okres w którym pił… ale teraz stara się o niczym nie myśleć i skupić się wyłącznie na graniu. A dlaczego pytasz?
- No nie wiem, tak. Musze już iść. Pogadamy kiedy indziej. Pa.
- Pa.
 Weszłam do naszego pokoju. Wojtek leżał na łóżku i oglądał telewizję, kiedy mnie zobaczył wziął do ręki pilot i wyłączył go.
- Pięknie wyglądasz. – zmierzył mnie od góry do dołu.
- Dobra, dobra, ty już mi tak nie słódź . – uśmiechnęłam się i położyłam się obok niego. – Chce mi się spać. – zgasiłam lampkę i odkręciłam się do niego tyłem.
,, Byłam zraniona, jasne. Ale przetrwałam. Nie miałam innego wyjścia, niż ruszyć z moim życiem na przód. Bez niego.’’
******************************************************************
Witajcie;) I jest kolejny rozdział :P Poddaję go waszej ocenie ;) 
Komentujesz = motywujesz ;)

piątek, 19 lipca 2013

Liebster Award!

Zostałam nominowana przez : http://siatkarskie-rodzenstwo.blogspot.com/2013/07/rozdzia-pierwszy.html
Pytania od Nitka :
1. Jaką wartością kierujesz się /jaką cenisz w swoim życiu ?
Dla mnie najważniejszą wartością jest rodzina. Staram się podażać ich śledem i w pełni spełniać swoje marzenia. ` Zawziętość, prawdomówność.`
2. Jaki jest twój ulubiony cytat z Igłą Szyte?
,, - Matka wie, że ćpiesz? :D ''
3. Ile jesteś w stanie poświęcić dla osoby która jest dla Ciebie ważna ?
Jeżeli ta osoba jest naprawdę bardzo dla mnie ważna, to dużo.
4. Co sądzisz o sezonowcach?
Chyba i tacy muszą być.... Dla mnie osobiście siatkówka jest pięknym, drużynowym sportem, która podąża ze mną przez całe życie. Osobiście nie jestem sezonowcem. Znam kilka takich osób, którzy ,,nagle'' stają się kibicami w czasie sezonu reprezentacyjnego. Choć o to może aż tak nie dociekam.... Ale więcej przypadków jest takich, że gdy nasza drużyna przegrywa ta osoba ,,przypomina'' sobie - A czy ja tak wogóle lubię siatkówkę? -,- To jest dla mnie żenujące... I jeszcze obelgi w stronę naszych siatkarzy: Nie umieją grać, są słabi.
5. Co najbardziej fascynuje cię w siatkówce ?
Najbardziej mnie fascynuje to, że siatkówka łączy ludzi. No w końcu sport drużynowy. ;) W siatkówce trzeba po prostu myśleć, nie wszyystko da się zrobić siłowo. Stała się dla mnie hobby, bez którego nie wyobrażam sobie życia... Czy w tym kierunku zawsze będę podążać? - Nie wiem.... ;]
6. Jaki jest twój ulubiony siatkarz i dlaczego?
Nie mam jednego. Jeżeli miałabym wyszczególnić, to może Krzysztof Ignaczak, Bartosz Kurek?
Dlaczego? Igła walczy zawsze do końca, dopinguje chłopaków w czasie meczó, za cykl,,Igłą Szyte", jego poczucie humory i dystans do samego siebie.
Bartek, jest moim drugim idolem. Lubię go za poczucie humoru. Styl gry. 
7. Twój ulubiony klub siatkarski ?
PGE SKRA Bełchatów <3 
8. Co myślisz o odbyciu się Mistrzostw Europy 2015 w Bułgarii?
Myślę, że to nie najlepszy pomysł... Pewnie znowu nie wprowadzą chelengu...
9. Twój ulubiony klub siatkarski ?
SKRA ;)
10. Co skłoniło się do założenia bloga?
Często wymysślam sobie podobne historyjki przed snem, co by było gdyby... I chciałam aby choć jedna z nich, ujrzała światło dziennne ;)
11. Cechy idealnego przyjaciela?
Szczery, choć myslę, że nikt nie jest iddelany. Można na to pracować latami ;)

Moje nominacje:
1. http://siatkarskimioczamiwidziane.blogspot.com/
2.http://zatanczzemn.blogspot.com/
3.http://pitmylove.blogspot.com/
4.http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/
5.http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
6.http://kiedy-odnajdziemy-siebie.blogspot.com/
7.http://razem-az-do-smierci.blogspot.com/
8.http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
9.http://6loveme6.blogspot.com/
10.http://spalawziete.blogspot.com/
11.http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

Moje pytania :
1. Jaki jest twój ulubiony klub męski.
2. Ulubiony klub żeński.
3. Od kiedy interesujesz się siatkówką?
4. Jaki jest twój autroytet siatkarski?
5. Co myślisz o ,,hotkach''?
6. Jak myslisz, czy siatkówka powinna zostać sportem narodowym? ;)
7. Co myslisz o ,,kibicach sukcesu'' - sezonowcach.
8. Ulubiony cytat z ,,Igłą szyte''.
9. Czy ktoś oprocz ciebie w domu interesuje się siatkówką?
10. Jaki sport oprócz siatkówki uprawiasz/ oglądasz w telewizji.?
11. Prowadzisz jakąś siatkarską stronkę na facebook`u?

środa, 17 lipca 2013

ROZDZIAŁ 44


- Słucham?  - odebrałem telefon.
- Dzień dobry. Z tej strony komisarz Michał Przedpełski. Dzwonię, by poinformować pana o tym, że pańska dziewczyna najprawdopodobniej została porwana. Godzinę temu znaleźliśmy jej torebkę w parku. Zaczęliśmy poszukiwania. Jeżeli coś jeszcze będzie wiadomo od razu pana poinformujemy.
- Dobrze, czekam. Do widzenia.
,,Nie potrafię tego zrozumieć. Tej nieobecności. W jednej minucie jest człowiek, a w drugiej już jej nie ma. Najpierw opowiadasz jej wszystko o sobie, o planach jakie masz, zna Cię lepiej niż Ty sam siebie, a potem tak nadzwyczajnej w świecie, nie masz w ogóle do niej dostępu. Stojąc obok Ciebie czujesz, że jest jakaś obca, a przecież taka nie była, pamiętasz ją. Pamiętasz wszystko co z nią związane. Jesteś przesiąknięty wspomnieniami, aż do szpiku kości. Nie możesz pojąc tego dlaczego to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Wciąż myślisz, że to jest jakiś głupi żart, że ona niebawem wróci, że to wszystko się skończy i okaże jednym wielkim nieporozumieniem.’’
Czułem się strasznie. Porwana? Ale kto mógł to zrobić? Najgorsze jest to, że to wszystko moja wina. To, co ona tam teraz przeżywa, rodzina znajomi, nawet… nie wiem, czy jeszcze żyje. Stop. Musu żyć! Nie może być inaczej.
Usiadłem na ławce i zacząłem to wszystko sobie układać. Nie przychodziło mi do głowy kto to mógł zrobić.
Zacząłem znów jeździć i jej szukać. Wiem, że to nie ma sensu, ale nie mogłem czekać z założonymi rękami.
Godzina 14.50. Kolejny telefon. Znów z policji. Tak….Odnalazła się.
Radość, niedowierzanie, i przede wszystkim strach czy mi wybaczy.
PERSPEKTYWA ANKI:
Otworzyłam oczy, czułam ból. Pierwsza myśl: Gdzie ja jestem? Kim jestem? Nic nie pamiętam. Spojrzałam przed siebie. Siedział tam jakiś chłopak.
- Co ja tu robię, boże ja nic nie pamiętam. – wpadłam w panikę. Ten chłopak najpierw złapał mnie za rękę, a następnie wybiegł z sali. Przyszedł z jakimś lekarzem. Dał mi jakiś zastrzyk. Słyszałam ich rozmowę:
- Doktorze ona nic nie pamięta.
- Obawiam się, że dlatego, że dostała w głowę. Ma amnezję po urazową.
- Ale to minie, prawda?
- Tak, ale nie od razu.
- Mogę z nią zostać?
- Na chwilę.
Lekarz wyszedł, a chłopak usiadł znów na krześle.
- Ja nic nie pamiętam. – zaczęła mi spływać łza.
- Spokojnie, wszystko ci opowiem. Nie jesteś sama. Ja jestem Wojtek. Jestem piłkarzem. I  twoim przyjacielem. Kiedyś ze sobą byliśmy…
,,Tyle pytań chcę ci zadać, które mi w głowie siedzą, ale zbyt boję się, że zadasz mi ból odpowiedzią.’’
 - Kim jestem, co robię na co dzień – zdecydowałam się dowiedzieć wszystkiego poprzez pytania. Tylko tak mogłam dowiedzieć się wszystkiego.
,,Trzeba powoli. Tak jak ze wszystkim, trzeba po prostu zacząć. Zrobić pierwszy krok. Po nim zrobię drugi i trzeci. A potem będę już umiała przejść cały ten dystans.’’
- Fotografem Skry Bełchatów, klubu siatkarskiego. Mieszkasz w Bełchatowie, masz 21 lat.
- Dlaczego ze sobą zerwaliśmy?
- Musiałem wyjechać. Nie zdecydowałaś się jechać ze mną, nie chciałaś zostawić rodziny.
- Mam chłopaka? – po tym pytaniu zapanowała cisza. – Chcę poznać prawdę. Całą prawdę o sobie. Jeżeli nie chcesz mi powie…
- Masz. Ale ja cię przed nim przestrzegałem…
- Czyli?....
- To przez niego tu leżysz. Zdradził ci. Przespał się z inną. Tak ogólnie to facet zdradzał cię na prawo i lewo… Nigdy go nie obchodziłaś. Jest siatkarzem. Poszłaś mu powiedzieć, że z wami już koniec, a on cię uderzył…
Nie mogłam w to uwierzyć. Moje życie wygląda jak jakiś thriller…
- Jak ma na imię?
- Bartek. Bartek Kurek.
- Powiedz mi jeszcze coś więcej.
Dowiedziałam się, że moimi najlepszymi przyjaciółmi są Magda i Kamil. Moja mama zmarła…
- Pamiętaj, że zawsze będę cię wspierał…
- Dziękuję. Mam nadzieję, że wszystko sobie przypomnę.
- Muszę już iść, ale niedługo znów cię odwiedzę. – dał mi buziaka w policzek. – A, i jeszcze jedno… Uważaj na tych znajomych Bartka. Oni też cię kiedyś omotali… Będą go bronić, że on niby nic nie zrobił…
- Okay, jeszcze raz dzięki.
Przez chwilę, próbowałam sobie wyobrazić moje dotychczasowe życie. Nic do siebie nie pasowało.
,,Wszystko można zmienić, nic nie można cofnąć. … ‘’
Nagle ktoś wszedł do sali w której leżałam. Był to bardzo wysoki brunet.
- Słońce, tak się o ciebie martwiłem… - miał ze sobą bukiet kwiatów.
,,Nie mów do mnie słońce, bo na słońce nie można patrzeć.’’
- Ja cię nie pamiętam… - powiedziałam. Spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę. – Straciłam pamięć…
- Jestem twoim chłopakiem. Bartek. – usiadł na krześle.
- Wyjdź. To przez ciebie tu leże. Znam całą prawdę. – zaczęłam krzyczeć.
,,Z punktu widzenia mężczyzny, każde jego zachowanie jest drobiazgiem, nawet jeśli wyszedł na papierosa i wrócił po trzech latach.’’
Nie wiem co we mnie wstąpiło. Spojrzałam na niego. Patrzył w dół. Widziałam smutek na jego twarzy.
- Jeszcze czegoś nie zrozumiałeś? Wiem wszystko… Zdradziłeś mnie!
 Po tych słowach chciał się tłumaczyć, że niby alkohol… Ale dlaczego mnie pobił?
Po krótce wyszedł.
Po godzinie poznałam swojego ojca, który także trochę mi opowiedział o moim życiu. Potem poznałam Magdę i Kamila. Kolejnym gościem był jakiś Karol.
- Wiem, że masz amnezję. – usiadł na słynnym ,,krześle’’.
- Jesteś znajomym tego tam Bartka?
- No tak.
- To nie przekonuj mnie żebym do niego wróciła… Wiem, że mnie zdradził…. Pobił…. Wojtek mi wszystko powiedział.
- Jaki Wojtek?
- Mój przyjaciel.
- I Bartek niby cię pobił?
- Tak. Proszę cię znam prawdę i nic mi nie wmawiaj.
- To znasz inną prawdę. Po prostu to kłamstwo.
,,Nie kupuję kłamstwa , bo mnie na to nie stać .’’
- Możesz przestać?
- No jak chcesz. Przyszła cała reprezentacja. Chcą cię zobaczyć…
-  Ja ich nie pamiętam, nie pamiętam ciebie, nikogo… Źle się z tym czuję…
- No okay rozumiem i oni też zrozumieją…
,,I kartkę z moim życiowym motto mogę spokojnie zmiąć i wypieprzyć do kosza. Poddałam się.’’
Pożegnał się ze mną a następnie wyszedł.
Kłamstwo? Wojtek miał rację… Będą go bronić…
Po chwili wszedł Wojtek.
- Posłuchaj mam dobrą wiadomość. Za parę dni wyjdziesz ze szpitala. – na tą informację się uśmiechnęłam. – Mam propozycję. Wyjedź ze mną do Londynu, ja tam mieszkam. Załatwiłem ci staż fotografa w najlepszym studio. Na rok. Odpoczniesz, może sobie wszystko przypomnisz.
- Musze to przemyśleć…
- Jasne… Nie będę cię namawiał. Zamieszkalibyśmy u mnie. No i …. Było by jak za starych czasów. – uśmiechnął się.
"- Chcę, aby twój świat zaczynał się i kończył się na mnie - mówi."
- Jutro dam ci odpowiedź.
Może i ma rację? Lepiej jak wyjedziesz… Co cię tu trzyma? No chyba nie ten cały Bartek…
,,Zupełnie jakbyśmy poznali się tylko po to, żeby się ze sobą żegnać.’’
Porozmawialiśmy jeszcze trochę a następnie wyszedł. Obiecał, że jutro do mnie zajrzy.
Szłam przez park. Padał deszcz. I znów zobaczyłam tego Bartka. Był smutny. Gdy mnie zobaczył podszedł do mnie. Zaczął coś mówić, tłumaczyć, ale ja go nie słuchałam… Patrzyłam w jego nieziemskie, niebieskie tęczówki. Zobaczyłam na jego twarzy uśmiech. Zbliżył się.
,,cholerny uścisk w klatce piersiowej, smutne oczy, udawany uśmiech, powracające uczucie zagubienia i bezradności.’’
- Halo, proszę się obudzić. – otworzyłam oczy. Okazało się to być snem. Przede mną stała pani Justyna – pielęgniarka, która zabrała mnie na badania.
,,Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego ludzie szczypią się w ramię, aby sprawdzić czy nie śnią? Bo ból nie kłamie, ból to jedyna rzeczywistość.’’
Gdy wróciłam, musiałam podjąć decyzję co do wyjazdu za granicę…
W tym momencie wszedł Wojtek.
 ************************************************************************
Komentujesz = motywyjesz! ;)
Dziękuję za ponad 12.000 wyświetleń! Zapraszam do dalszego czytania tego bloga ;D



poniedziałek, 15 lipca 2013

ROZDZIAŁ 43


I znów poczułam ten zapach perfum. Tak. Wiedziałam już, że to on.
- W końcu będę cię miał wyłącznie dla siebie. – usłyszałam głos Łukasza – mojego byłego chłopaka.
- Ał. Boli. – ledwo to wymówiłam. Zaczęłam krzyczeć, ale to na nic. Kto normalny chodzi po parku o 23.00?
Po chwili związał mi ręce, wyrwał torebkę, rzucił ją na ziemię, a następnie zawlókł mnie do jakiegoś samochodu.
Nie mogłam ogarnąć, co się dzieje. Najpierw Bartek, teraz on. Co ja im wszystkim zrobiłam?  Zaczął jechać.
- Myślisz, ze nie zaczną mnie szukać? – spytałam, choć sama w to mało wierzyłam…
- Może i będą, ale cię nie znajdą. Będziemy tylko ty i ja. Z dala od tego świata. Przecież się kochamy. Zobaczysz pojedziemy do Paryża, weźmiemy ślub, będziemy szczęśliwi tak jak dawniej.
,, Pewnym osobom wybaczymy rzeczy, których innym nie bylibyśmy w stanie darować do końca życia.’’
Co się z nim stało? Przecież on mówi jak jakiś psychopata. Boję się go, ale przynajmniej wiem, że nie zrobi mi krzywdy.
Chyba dojechaliśmy. Każe mi iść. Szarpie mnie do przodu. Nie mam siły. Ledwo co pobieram oddech. Przystaję na chwilę, ale on krzyczy żebym szła dalej. Po chwili zamyka mnie do jakiegoś pomieszczenia. Wokół ciemno, zimno.
,,Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być teraz obok Ciebie, czuć Twój uśmiech na swych wargach, dłoń w dłoni, powolny oddech na mym karku, za każdym razem przyprawiający o dreszcze, i czuć jak trzymasz mnie przy sobie, tak cholernie mocno, jakbym była wszystkim czego potrzebujesz. ♥’’
Nagle otwierają się drzwi. Wchodzi on.
- Dlaczego mnie porwałeś? Przecież ja ci nic nie zrobiłam. – nie wiem po co te pytanie.
Teraz czekam na jego odpowiedź. W między czasie łzy spływają mi po policzkach.
- Kochanie, zobaczysz będziemy szczęśliwi. Kocham cię.
- Wypuść mnie, proszę. – powiedziałam łamiącym się głosem.
- Dlaczego taka jesteś? Dlaczego wszystko chcesz spieprzyć? Zobaczysz będziemy szczęśliwi.
- Łukasz, ty musisz się leczyć. Kiedyś cię kochałam. Właśnie. Kiedyś.
- Nie prawda, kłamiesz. Kochasz i teraz.
"Po cholerę te wszystkie słowa, jeśli nie stoją za nimi uczucia. To tylko słowa."
Poczułam jego ręce na moim udzie. Chyba nie chce mnie zgwałcić? Przeraziłam się.
- Nie dotykaj mnie. – powiedziałam z obrzydzeniem.
- Kochanie. Przecież oboje tego chcemy…
Nie wytrzymałam. Kopnęłam go z całej siły nogą. Uderzył mnie. Przewróciłam się. Nie czułam lewego policzka.
Strach. Ból.
- Przepraszam słońce. Nie chciałem. To się nie powtórzy. Kocham cię.
,,Skłamałbym mówiąc, że nie czuję nic do kogoś, kto kiedyś był dla mnie wszystkim, ale czy można być smutnym z przyzwyczajenia?’’.
- Napij się wody. – chwycił mnie za ramię i usadził na podłodze.
Nie miałam siły nawet podnieść głowy. Ta cholerna bezsilność. Chcesz krzyczeć, ale w gardle masz pewną barykadę.
- Nie chcę.
- No napij się. – nalegał.
- Czy ty nie rozumiesz? Nie!
Tak. Znów ból. Znów mi przyłożył. To miał być ostatni raz? Wyszedł.
,,Trzeba się nauczyć zapominać o cudzych obietnicach.’’
Przymknęłam oczy i oparłam się o ścianę. Musiałam wszystko przemyśleć. A przede wszystkim plan ucieczki…
Chyba nastał ranek, bo widziałam światło przechodzące przez szpary drzwi. Przyjrzałam się temu miejscu uważnie. Była to jakaś stara szopa. Były tam jakieś meble, opony, belki itd.
Otworzyły się drzwi. Ujrzałam Łukasza z miską jedzenia. Postanowiłam wprowadzić w działanie mój plan.
,,Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.’’
- Masz zjedz coś. – powiedział.
- Jak? Przecież mam związane ręce. Rozwiąż mnie. Wszystko mnie boli, nie mam siły. Nie ucieknę.
- Nie wierzę ci. – pokręcił głową z przekonaniem.
- Jeżeli mamy być szczęśliwi to musimy sobie ufać.
,,Tak po prostu jest, że jednej osobie ufasz od samego początku, a zachowanie i słowa drugiej zawsze będą budzić podejrzenia.’’
- No dobra, ale bez żadnych numerów. – podszedł. Najpierw pocałował mnie w policzek, a następnie rozwiązał sznurek u rąk. – I jak lepiej? – spytał.
- Tak - powiedziałam i zaczęłam jeść posiłek.
Gdy Łukasz poszedł odnieść talerz ja zaczęłam coraz bardziej wprowadzać plan ucieczki.
Ustałam obok drzwi tak, żeby mnie nie widział. Oczywiście drzwi zostawił zamknięte…Gdy będzie wchodził ja uderzę go w głowę jakąś belką. Znalazłam ją pośród gratów i rupieci.
Gdy wszedł, ja się zamachnęłam. Niestety zauważył mnie. Przyłożył mi w głowę.
Ból, ciemność, strach. Upadłam na ziemię.
,, Ktoś kto powiedział, że czas goi wszystkie rany, jest kłamcą. Czas pozwala jedynie nauczyć się najpierw przetrwać, a potem żyć z tymi ranami.’’
PERSPEKTYWA BARTKA:
- Widzieliście gdzieś Ankę? – spytałem przechodzących akurat Igłę i Ziomka.
- Ja wiem, że my gramy razem i się przyjaźnimy. Ale to co zrobiłeś Ance… - zaczął Igła.
- Ja? – spytałem.
- Czy ty sobie jaja robisz? – podszedł do mnie wkurzony Ignaczak. Ziomek szybko go odciągnął.
- Całowałeś się z jakąś dziewczyną na oczach Anki. – wyjaśnił Łukasz.
- Że co proszę? – nic nie pamietałe… I nagle przypomniałem sobie wszystko.
,, Wspomnienia uświadamiają mi jak bardzo spieprzyłam rzeczywistość .’’
Okazało się, że ktoś mi czegoś dosypał do drinka Widział to jeden z barmanów… Tak, wiem. To mnie nie usprawiedliwia. Spieprzyłem to.
- Zacznijmy jej szukać. Martwię się o nią. – powiedziałem do Pita nerwowo chodząc po pokoju.
- Bartek. Szczerze? Ja nie wiem, czy po tym wszystkim ona będzie chciała cię widzieć.
 ,,Mam wrażenie, że wszystko psuję. swoją obecnością. swoim charakterem. Nawet swoją osobą’’.
Obdzwoniłem jej znajomych, tatę. Nic. Nikt jej nie widział. Na jej komórkę nagrałem tysiące wiadomości.
Powiadomiłem policję o zaginięciu. Nawet zacząłem szukać ją na własną rękę. Nagle zadzwonił telefon.
,, Jedyny dźwięk jaki chcę słyszeć , to słodka cisza Twojego spojrzenia.’’
************************************************************************
Jest kolejny rozdział ;) Niestety nie udało się wygrać z Bułgarią... ;c 
Komentujesz= motywujesz :D :*



środa, 10 lipca 2013

ROZDZIAŁ 42


  Nie poszłam za nim. Oboje musieliśmy ochłonąć. Może i go uraziłam. Nikt nie jest doskonały. Każdy, choć robi to nieświadomie kogoś rani. 
Po skończonej sesji wsiedliśmy do autokaru. Tym razem usiadłam z przodu. Widziałam, że z tyłu siedzi Bartek…. Może do końca nie myślałam o nim, ale o chłopakach. Od razu by wypytywali o co chodzi. Nie chciałam ich w to mieszać.
Po dwóch godzinach słuchania muzyki i układania scenariuszy naszej rozmowy z Bartkiem - oczywiście kiedyś ona musi nastąpić – dojechaliśmy z powrotem do Spały.
Gdy szłam do pokoju spotkałam Roberta i Wojtka. Jeszcze ich tylko mi do szczęścia brakowało… Oczywiście nie dałam tego po sobie poznać. Jak zwykle powitałam ich uśmiechem.
- Cześć. – przywitałam się.
- O, witam. – ucałowali mnie w policzek.
- Bo my właśnie do ciebie szliśmy. – powiedział Lewy.
- A więc o co chodzi?
- Zapraszamy cię na imprezę. – radośnie stwierdził Robertito.
- Hmmm…. – zaczęłam się zastanawiać.
- Oczywiście Bartka i resztę siatkarzy już zaprosiliśmy. – odezwał się Wojtek.
- No właśnie Bartka… - spojrzałam w górę odruchowo.
- Powiedział, że przyjdzie. – dodał Robert.
- Gdzie i o której? – spytałam nie przeciągając.
Nie miałam ochoty na imprezy. Ale znając Bartka, on się upije. A pilnować ktoś go musi… I w tym wypadku wypadło na mnie.
- O 20.00 w tym klubie. – podał mi adres na karteczce.
- To jak przyjdziesz? – spytał dociekliwie Lewy.
- A kogoś jeszcze zapraszaliście?
- Kilku naszych znajomych. – powiedział Wojtek.
- To do 20.00 – powiedziałam i odeszłam.
Niestety nie dane mi było na czas przygotować się na imprezę, ponieważ pan Piotr wydał polecenie, abym obrobiła zdjęcie i wstawiła to na stronę. Po skończonej pracy wzięłam prysznic i zaczęłam robić makijażu: http://makijaz.wieszjak.pl/rodzaje-makijazu/225714,8,Makijaz-slubny--GALERIA.html
Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/705497  i rozpuściłam włosy.
Godzina 21.30. Wzięłam torebkę i udałam się pod wskazany adres.
Przed drzwiami ujrzałam Igłę i Karola.
- No hej. Nie wchodzicie?  - spytałam.
- Wiesz co… - podrapał się po głowie Krzysiek – ta impreza taka jakaś drętwa. – spojrzał na Karola.
- No bo mnie nie było. – zaśmiałam się.
- Może i tak. Ale chodźmy może napijemy się kawy? – spytał Karol.
- Nie no. Chodźmy tu. Jak impra się nie rozkręci to potem się będziemy martwić. – powiedziałam i wepchnęłam  ich do środka.
W środku było kilkadziesiąt osób. Rozejrzałam się po sali. To co ujrzałam pod barem…
Całującego się namiętnie Bartka z jakąś blondyną, która siedziała mu na kolanach.
Jak on mógł? Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na chłopaków. Mieli spuszczone głowy.
Nie mogłam dłużej im się tak przyglądać. Wiedziałam, że to koniec. Pewnie zrobił to specjalnie, żeby mnie upokorzyć…
Szybkim krokiem kierowałam się do wyjścia. Zobaczyłam, że Kłos i Ignaczak za mną idą.
- Chłopaki, nie. Wracajcie. Tylko nie róbcie niczego głupiego…. – łzy zaczęły napływać mi do oczu.
Szłam przed siebie, aż w kogoś nie uderzyłam. To był Wojtek.
- O jeste… Co się stało? – spytał zmartwiony.
- Wszyscy jesteście tacy sami. – spojrzałam na niego. – Mówicie, że kochacie, a potem wyrywacie pierwszą lepszą. Z resztą… - powiedziałam, a raczej wykrzyczałam i wybiegłam.
Szłam nie zwracając uwagi na nikogo. Było idealnie, aż do dziś. Tak tak, wmawiaj sobie, że cię kochał…
Było ciemno. Nogi skierowały mnie do jakiegoś parku. Ławki, drzewa i światło odbijające się od latarni. Nie obchodziło mnie nic. Chciała być jak najdalej od niego. Nigdy mu tego nie wybaczę….
Nagle poczułam ścisk na szyi. Tak jak by ktoś mnie dusił. Chciałam coś powiedzieć, ale ten ktoś zatkał mi usta. Nie mogłam się nawet odwrócić bo byłam w mocnym uścisku.
***********************************************************************

W piętek mecz<3 Czeba to wygrać ;P

piątek, 5 lipca 2013

ROZDZIAŁ 41


- Posłuchaj Aniu… - zwróciła się do mnie jedna z organizatorek sesji pani Katarzyna.
- Tak?
- Wiem, że twoja osoba była tu jedynie ograniczona do robienia zdjęć… ale może zapozowała byś z dzieciakami do paru zdjęć?
- No nie wiem, to chyba nie najlepszy pomysł. – lekko się uśmiechnęłam.
- To pomysł dzieciaków.. . No trudno… - powiedziała pani Kasia.
- No dobra. Zgadzam się. – powiedziałam i poszłam za organizatorką się przebrać.
Po chwili wróciłam już gotowa. Miałam na sobie białą, zwiewną sukienkę do kolan bez ramiączek. Miałam o tyle większe ,,szczęście” że na mojej sesji mogli uczestniczyć, a raczej gapić się wszyscy siatkarze.
- Ty patrz normalnie jak ta… no wiesz, no kurdeee…. Rusałka. – zanosił się ze śmiechem Ignaczak.
- No bez kitu, taki biały rycerz na czarnym koniu. – powiedział Winiar, a po chwili wszyscy już się ze mnie naśmiewali. Ja tylko spojrzałam na nich wzrokiem ,, Nie żyjecie’’, a następnie poszłam się dowiedzieć więcej o mojej sesji.
- A więc tak. –zaczęła Kinga – jedna z fotografów. – Będziesz bujała się na huśtawce, obok Zuzi i tak, żebyście były na zmianę w górze, a wokoło ciebie będzie dużo baniek mydlanych.
- Jasne. – uśmiechnęłam się.
Po chwili znajdowałam się już na huśtawce. Miałam tam być… zacytuję ,, lekka zwiewna, naturalna”. Gdy Kinga zrobiła  już trochę zdjęć, nagle ta dziewczynka co bujała się razem ze mną spadła i zaczęła płakać.
Szybko zeszłam z huśtawki i podeszłam do niej.
- Boli cię coś?  - spytałam kucając obok niej.
- Tutaj. – pokazała na kostkę u nogi.
Lekko zaczęłam ją masować.
- Już tak mocno nie boli. – ocierała łzy z policzków.
- Słuchaj może choć napijemy się soczku. Odpoczniemy, a potem pobawimy się w coś? – spytałam, a ona przytaknęła. Chciała wstać, ale jej na to nie pozwoliłam. – Nie wstawaj. Zawołamy giermka. Dobra?  - spytałam. – Bartuś?  - zwróciłam się do Kurka.
- No co tam?
- Teraz giermek Bartek weźmie cię na ręce i zaniesie cię na ławeczkę. – powiedziałam do Zuzi.
Bartek się nie opierał. Od razu wykonał moją prośbę.
Gdy wrócił, przysiadł obok mnie. Ja w tym momencie bawiłam się z Zuzią lalkami.
- Masz dobre podejście do dzieci. – pocałował mnie w policzek.
- Ty też.
- A może pomyślelibyśmy kiedyś… - zaczął niepewnie.
- Kiedyś... – powiedziałam szybko i odeszłam. Nie odeszłam. ,,Uciekłam”.
Wróciłam do fotografowania. Usłyszałam rozmowę pani Kasi.
- To kiedy będzie Sylwia? Jak to? Ale przecież umawiałyśmy się na sesję. I co ja teraz zrobię? Tak, na jutro musi być wszystko gotowe. A nie możecie kogoś przysłać w zastępstwie? Rozumiem. Trudno. Do widzenia. – odłożyła telefon.
- Coś się stało?  - spytałam.
- Jest jeszcze ostatnia sesja, ale nie mamy modelki.
- No to ja mogę zapozować. Nawet mi się to spodobało. – uśmiechnęłam się, a ona zrobiła zmieszaną minę.
- No skoro chcesz… - powiedziała i kazała iść mi się przebrać.
Nagle przed sobą ujrzałam suknię ślubną.
- Zaraz zaraz…. Ale to chyba jakaś pomyłka. – powiedziałam do organizatorki pani Katarzyny.
- No właśnie nie. Jeśli się nie zgodzisz to trudno. Najwyżej po 20 latach pracy z fundacji mnie wyrzucą…
- To jest nie fair że mnie pani tak podeszła. – spojrzałam jeszcze raz na suknię.
Nastała chwila ciszy.
- Ale ja będę w tej sesji co niby robić? –spytałam.
- No będziecie szli jako para młoda, a dzieciaki będą sypały kwiatami.
- Szli? Czyli ja i kto?
- No któryś z siatkarzy…
- A mogę sama wybrać kto?  - spytałam.
- Oczywiście.
Następnie przebrałam się w suknie: http://www.fasson.pl/files/image/1353961625_Patrice.jpg a następnie wyszłam z garderoby. Miny siatkarzy – bezcenne.
- Bartek, mogłeś wcześniej powiedzieć, że się żenisz, to bym się jakoś przygotował… no sam nie wiem.. włosy na żel, czy jakoś tak… - przeczesał ręką włosy Igła.
- Znaczy, ten, bo ja sam nie wiedziałem. – zwrócił się do mnie.
- Znaczy ja jako świadek też jakiś taki nieogarnięty. – powiedział Jarski.
- Boże to tylko sesja. - powiedziałam po chwili.
- Pięknie wyglądasz w tej sukni. – Bartek podszedł do mnie, a następnie objął mnie i zaczął mną kręcić.
- Ty jesteś psychiczny. Bartuś… My nie bierzemy żadnego ślubu! – wydarłam się ze śmiechem, a następnie on mnie puścił i ze smutną miną chciał odejść.
- Ja nie mówię, że kiedyś go nie weźmiemy. – uśmiechnęłam się. A teraz się przebieraj, to będzie taka baaardzo przedwczesna, taka wiesz dla próby sesja zdjęciowa.
Następnie poszliśmy pozować. Ja z Bartkiem szliśmy pod rękę cały czas się uśmiechając, a dwie małe dziewczynki sypały płatkami róż.
- Teraz weź Ankę na ręce. – rozkazała Kinga.
Bartek szybko wykonał to polecenie. Spojrzałam na niego. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego… Przecież to nie jest ślub.
Skończyliśmy sesję, na namiętnym pocałunku.
- Wiesz, chciałbym kiedyś cię poślubić. – spojrzał na mnie.
- Bartek może nie śpieszmy się tak. – powiedziałam.
A on ze spuszczoną  miną gdzieś poszedł.
***********************************************************************

Dziś mecz :D Jaki wynik obstawiacie? :) Wybieracie się gdzieś na wakacje?