sobota, 27 lipca 2013

ROZDZIAŁ 46


Poczułam jak się do mnie przytula. Gładzi rękoma moje włosy, całuje mnie po ramionach, a następnie po szyi.
,, nie czuję nic, wiem to szalone.’’
Co mam mu powiedzieć? Wszystko jest takie dziwne. Odwracam się w jego stronę. Nasze twarze dzielą milimetry. Czuję jego oddech… i nie tylko…czuję jego rękę na moim kolanie.
- Wiesz jak bardzo mi ciebie brakowało? Marzyłem o takiej chwili jak ta. - Pamiętam dni, gdy szukałem Cię w odbiciu szyb.
- Naprawdę byłam aż tak dla ciebie ważna? – wyszeptałam.
- Jesteś. I będziesz zawsze. Jesteś dla mnie największą wartością, nie potrzebuję nic, po za Twoją miłością.
Poczułam jak muska moje usta. Nie opierałam się. Musiałam sama odnaleźć swoją drogę. Ten jeden kierunek, żeby odbudować swoje życie. W tym wypadku nazywał się Wojtek.
,, Można sobie wybrać drogę, ale nie ludzi, których się na niej spotyka.’’
Znalazłam się pod nim. Zdjął moją bluzkę. Nie zostałam mu dłużna. Po chwili on też był bez swojej. Czułam jego ciepły oddech na swojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz. Błądził rękoma po moich włosach. Widziałam w jego oczach niepewność…
,, Chcę z tobą być jak dawniej sam na sam,
By dobrze, tak jak dawniej, było nam.’’
Dalej możecie się domyśleć co było dalej.
,,Najpiękniejsze relacje w naszym życiu to te, których nikt się nie spodziewał. Te, które wzbudzają takie zdumienie, że masz ochotę powiedzieć o nich światu. Przecież podświadomie czujesz, że takie uczucia trzeba wykrzyczeć. Najpiękniejsze relacje to te, o których sam myślisz: "Cholera, kto by pomyślał?".
Czułam się w jakiś sposób spełniona. Rano obudziłam się wtulona w Wojtka. On już nie spał. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
-  Czyli jesteśmy ze sobą? – pocałował mnie w policzek.
- A chciałbyś?
 - O niczym innym nie marzę. – uśmiechnął się.
Nie wiedziałam, że to tak wszystko się potoczy…. Tak.. jestem z Wojtkiem. Czy coś do niego czuję? Nie wiem. Chyba się trochę pogubiłam…
,, Czasem podświadomie pragniemy, aby ktoś poznał nasze najskrytsze myśli i uczucia, najlepiej bez potrzeby wymawiania ich na głos.’’
Wzięłam prysznic, ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/835290 i poszłam zjeść śniadanie.
Po 40 minutach Wojtek zawiózł mnie do biura, gdzie miałam zrobić pierwszą sesję.
 Zaczęłam iść w stronę pokoju gdzie miała odbywać się sesja zdjęciowa. Po chwili zaczął dzwonić mi telefon. Idąc, zaczęłam szukać go w torebce. Nagle w coś uderzyłam, a raczej w kogoś.
,, Historie lubią pisać się same, ale to my jesteśmy ich atramentem .’’
- Przepraszam. – powiedziałam po angielsku. Ten ktoś był bardzo wysoki, a przede wszystkim miałam wrażenie że gdzieś, kiedyś go spotkałam.
- Nic się nie stało. Przepraszam, ale śpieszę się. Mam sesję zdjęciową. – powiedział z uśmiechem.
- Jak tak, to mamy jeszcze jakieś pięć minut. – zaśmiałam się.
- A więc, to z panią mam tą sesję? – spytał zdziwiony.
- No początek naszej współpracy może nie zapowiada się zbyt owocnie, ale tak. To ze mną będzie musiał się pan męczyć. – skrzywiłam się, a następnie uśmiechnęłam.
- Jak tak to zaryzykuję i zapytam czy po tej naszej współpracy nie pomęczy się pani jeszcze ze mną na jakiejś kawie? – spytał. – Oczywiście to będzie taka rekompensata za to zderzenie. – zaśmiał się.
- Jak już nie będzie miał mnie pan dość to może i się skusze.
- Matt Anderson. – podał mi rękę.
- Anka Wiśniewska.
- Chyba gdzieś już cię widziałam. – powiedziałam gdy zmierzaliśmy do pokoju pracy.
- Jestem siatkarzem. – zaśmiał się.
- A… no tak. Siatkarzem.
- Ja też cię kiedyś już spotkałem. – chyba usilnie próbował sobie to przypomnieć.
- No nie wiem…
- Wiem, ty jesteś dziewczyną Bartka. Tak?
- Byłą dziewczyną Bartka, ale już nie rozmawiajmy o tym. – lekko się uśmiechnęłam.
,,Chciałabym Cię tu, teraz, na chwilę, na sekundę, na minutę, na godzinę, na dzień, na noc, na tydzień, na miesiąc, na cały rok, na całe życie. Chciałabym.’’
- Czyli jesteś wolna? – stanął przede mną.
- Nie. Zajęta. – zrobiłam smutną minę, a następnie poszłam przed siebie.
- Szkoda. – usłyszałam głos za sobą.
Wzięłam aparat. To miała być jakaś sesja do magazynu sportowego dla pań. Najpierw zdjęcie bez koszulki z mikasą w ręku.
Był całkiem pociągający. Miałam wrażenie że mnie podrywa. Cały czas gdy koło mnie przechodził lekko się o mnie ocierał.
Prawie nic nie musiałam mu mówić, jak ma się ustawić. Widać było, że nie jest to pierwsza jego współpraca z obiektywem. Świetnie się przy tym bawiłam. Na koniec zrobiliśmy sobie kilka wspólnych zdjęć… 
- A mogę się dowiedzieć kto jest tym szczęśliwcem? – spytał nagle.
- Mój tata? – udałam że nie wiem o co chodzi.
- Sprytne. – zaśmiał się. – A długo z tym kimś jesteś?
- Od wczoraj, trochę się spóźniłeś. – poklepałam go po ramieniu.
- No, nie. – zaśmiał się. – Nigdy sobie tego nie wybaczę. – Ale na tą poprawę humoru zapraszam cię na kawę.
- No dobra. To zaproponuj jakieś miejsce.
Po chwili byliśmy w jakiejś Londyńskiej restauracji.
- Powiedz mi, co tu robisz?
- Odpoczywam. Trener dał nam 2 tygodnie wolnego. W tym sezonie nam nie poszło… z resztą wam też…
- Jak to?
- No odpadliście z Ligi, jak my.
Zrobiło mi się przykro…. Chyba kochałam siatkówkę…
- Mogę zadać ci kilka pytań? Chcę cię lepiej poznać. – zapytał.
- No dobra, ale tylko trzy i ja potem tobie też. – powiedziałam z uśmiechem.
- Pięć. – powiedział zawzięcie.
- Trzy. – pokręciłam głową.
- Okay idziemy na kompromis – 4. – zaśmiał się.
- Zgadzam się.
- No to pierwsze pytanie. Z kim jesteś związana?
- Z Wojtkiem Szczęsnym.
- Drugie pytanie. Dlaczego zerwaliście z Bartkiem?
- Zdradził mnie. Kolejne. – powiedziałam upijając łyk.
,, wiem za co Cię nienawidzę, ale nie mam pojęcia za co Cię kocham.’’
- Nie chcesz o tym mówić? – spytał troskliwym głosem.
- Mam amnezję, nic nie pamiętam. – patrzyłam w dół.
- Nie wiedziałem. Na pewno sobie wszystko przypomnisz.
- Chyba wolę, jak jest teraz… - powiedziałam niepewnie.
,, Niczego nie można cofnąć. Nikt nie wraca. I nigdy nie wraca godzina, którą się raz przeżyło.’’
- Nie tęsknisz za tym co kiedyś było?
- Jak mam tęsknić skoro nie wiem co było. Jedynie z tego co opowiadał mi Wojtek. – z oczu popłynęła mi łza.
Matt przysunął swoje krzesło obok moje, usiadł i mnie przytulił.
- Przepraszam.
- Nie masz ca co.
- No to zostały ci jeszcze dwa pytania. – powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Jesteś szczęśliwa z Wojtkiem?
-Dlaczego o to pytasz? – zdziwiłam się.
- Nie wyglądasz, na szczęśliwą. Kiedyś cię widziałem. Byłaś wesoła, energiczna…
,, Skąd Twoja niestałość w uczuciach? Dlaczego jednego dnia ofiarowujesz mi gesty pełne miłości i troski, a drugiego dnia perfidnie mi je odbierasz? Serwując gorycz i pogardę?’’
- Może i masz rację. Ale to wszystko przez tą amnezję…. – zakończyłam temat.
- No dobra… To ostatnie pytanie.
- Gdybym zaprosił cię na imprezę do jakiegoś klubu zgodziłabyś się?
- Jeżeli poszedłby z nami Wojtek, to tak.
- Się uparłaś na tego Wojtka. – roześmiał się.
- No właśnie, na mnie już czas. – wyjęłam telefon z torebki.
- Podwiozę cię. – powiedział wstając.
- Nie, dam sobie radę. – zaczęłam wybierać numer do Wojtka.
- Nie odpuszczę. – stanął przede mną.
- Okay, ale ja płacę za kawę. – powiedziałam stanowczo, ale z uśmiechem.
- Już zapłaciłem. – powiedział. – No to w drogę. – podał mi rękę.
- W drogę. – roześmiałam się.
Wsiadłam do jego samochodu. Za bardzo nie znam się na markach , ale był to jakiś sportowy, srebrny samochód.
Matt włączył radio. Leciała piosenka: Robin Thicke - Blurred Lines feat. T.I. & Pharrell. Zdziwiłam się bo od razu zaczął ją śpiewać. Może mi się zdawało, ale Anderson wziął sobie za cel rozbawienie mnie. Nie dało się przy tym jego śpiewaniu nie uśmiechnąć się. Od razu zaczęłam z nim to podśpiewywać…
Tak, droga zleciała nam jeszcze szybciej.
- To tutaj. – powiedziałam, kiedy zatrzymał auto.
- To kiedy widzimy się następnym razem?
- Pamiętaj, że ja jestem z Wojtkiem.
- Mogę ci coś doradzić? – spytał patrząc mi prosto w oczy, a ja pokiwałam twierdząco. – Jeśli nie jesteś z nim szczęśliwa, to po prostu zakończ ten związek, dajcie sobie czas, nie mówię tego, dlatego że mi się podobasz czy coś. – zaśmiał się,- ale jesteś fajną dziewczyną, a ja nie lubię patrzeć, jak ktoś jest smutny.
,, Pamiętaj, że zawsze jest ciężko, zanim zacznie być pięknie.’’
- Ta przemowa, tak mnie wzruszyła. – popatrzyłam na niego z uśmiechem.
- Anka….
- No dobra dobra, przemyślę to.
- To kiedy idziemy na imprezę?
- Może  za tydzień w Sobotę?
- No dobra, ale daj mi swój numer, to się jeszcze zdzwonimy.
Wpisałam swój numer do jego telefonu.
- Dzięki za podwiezienie. To do soboty. – chciałam wysiąść, ale mnie zatrzymał.
- Ale jakaś nagroda się należy. – pokazał palcem na policzek.
Zaśmiałam się, ale spełniłam jego ,,wymagania’’.
Weszłam do domu i od razu na progu powitał mnie Wojtek.
 ***********************************************************************
Wiem, że  nie chcieliście żeby to tak się potoczyło... ;)  Przepraszam że za często nie dodaję rozdziału ;c 
Komentujesz = motywujesz ;) ;*



1 komentarz:

  1. Oh God why ? :p Szkoda, że to się tak potoczyło, ale ciekawie się czyta ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://nadziejabywazludnymkompanem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń