- Połknij
to. – podał mi jakieś tabletki.
- O nie…
Najpierw Bartman, teraz ty.. Ja naprawdę jestem zdrowa. Nic mi nie będzie.
- Anka… -
westchnął.
- Jeżeli cię
męczę, to ja cię nie zatrzymuję.
- Nie
zostawię cię samej. Masz i popij wodą.
Wzięłam lekarstwo.
Czułam się okropnie, cały czas mnie mdliło.
- Jedźmy do
lekarza. – postanowił.
- Bartek, to
zwykłe przeziębienie…
- Nie,
przebierz się i jedziemy.
Po pół
godzinie byłam gotowa. Wsiedliśmy do samochodu.
- Iść z
tobą? – zapytał gdy byliśmy już na miejscu.
- Poradzę
sobie. – wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę szpitala.
30 minut
później:
- Pani Anna Wiśniewska. – lekarz wyłonił się
zza drzwi.
Weszłam do
środka.
- Co pani
dolega? – zapytał pisząc jakieś notatki.
- Ogólnie to
chyba mam gorączkę, katar, wymiotuję i boli mnie brzuch.
- Aha.
Proszę zdjąć bluzkę, musze panią przebadać. – po chwili wykonałam jego
polecenie.
- Jest pani
przeziębiona, ale niepokoi mnie jeszcze ten ból brzucha. Skieruję panią na
dodatkowe badania.
Dał mi
receptę i wyszłam na korytarz.
- Nie
rozumiem, po co jeszcze te głupie badania, to przecież grypa, wezmę jakieś
tabletki i mi przejdzie… - powiedziałam, gdy ujrzałam Kurka.
- Lepiej
zrobić badania i mieć spokój. – nie zdążył wypowiedzieć tych słów bo wezwała
nas pani doktor.
- Może pan
wejść jeśli chce. – skierowała te słowa do Kurka.
Spojrzeliśmy
na siebie. Jedynie wzruszyłam ramionami
i podążyłam za śladami lekarki. Zorientowałam się że Bartek zdecydował
się wejść.
- Proszę się
położyć. – wskazała na łóżko doktor Iwona Adamiak.
Posłusznie
wykonałam polecenie. Kurek usiadł z boku, aby nie przeszkadzać.
Po kilku
minutach badań nadal nie wiedziałam po co tu jeszcze leżę.
- Pani
doktor ile to jeszcze potrwa? – powiedziałam zniecierpliwiona.
- Proszę nic
nie mówić. – uciszyła mnie.
Po kolejnych
kilku minutach zabrała głos:
- Jest pani
trochę przeziębiona, ale…
- Ale co?
–wtrącił się Kurek.
- Gratuluję
jest pani w trzecim tygodniu ciąży.
WTF?!
- Słucham? –
nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Tak, to Kurek.
Wybiegł z gabinetu.
- Jest pani
w ciąży. – powtórzyła ponownie pani Iwona. – Musi pani przyjść jutro na badania
kontrolne.
Nie mogłam w
to uwierzyć. I nie wiecie co jest najgorsze… Że ojcem mojego dziecka jest
Wojtek…
Jedno jest
pewne. Nie dowie się, że ma dziecko, nigdy. Wolę, żeby moje dziecko wychowywało
się bez ojca… On nie istnieje. Nie dla mnie.
Wyszłam z
gabinetu. Nie mogłam dojść do siebie. Zadzwoniłam po Karola żeby po mnie
przyjechał…
- I co
lekarz powiedział? Pewnie, że mało jesz? – roześmiał się. – Już ja się tobą
zajmę. – powiedział w drodze do domu.
- Jestem w
ciąży. – powiedziałam patrząc w szybę.
Na te słowa
gwałtownie zahamował…Oparł głowę o kierownicę.
- Z
Wojtkiem? – zapytał.
Pokiwałam
głową. Nie jestem silna, nie w tym momencie. Rozkleiłam się. Kłos mnie
pocieszał ale to na marne. Powinnam się cieszyć, ale nie w tych
okolicznościach…
Odpalił
samochód, gdy trochę się uspokoiłam. Dojechaliśmy na miejsce. Chciałam wysiąść
ale mnie zatrzymał.
- Nie jesteś
sama, pomogę ci.
- Nie, muszę
sama sobie pomóc… To nie jest jeszcze najgorsze… Bartek wie o dziecku…
- Pogadam z
nim… - popatrzył na mnie.
- Nie,
wątpię też że będzie chciał mnie w ogóle widzieć…
- Nie
poddawaj się…
Tą radą
zakończył rozmowę. Wysiadłam i skierowałam się od razu do mojego pokoju.
Minęła
godzina. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Mogę? – w
drzwiach ujrzałam Olkę - dziewczynę
Kłosa.
- Tak.
- Zrobiłam
ci kanapki i herbatę. Proszę.
- Nie jestem
głodna, dzięki.
- Karol
powiedział że masz to zjeść bo on tu przyjdzie i lepiej żebyś nie ryzykowała. –
roześmiałyśmy się. Natomiast ja znów zaczęłam płakać..
- Spokojnie,
nie jesteś sama…
- Już nie
mogę… - schowałam twarz w poduszce…
Olka
podeszła i mnie przytuliła…
- Mogę
zostać sama? – spytałam a ona pokiwała głową.
- A.. i masz
jeszcze leki…
- Dzięki. I
przepraszam że jestem dla was takim ciężarem..
- Coś ty.
Oboje z Karolem cię lubimy i w ogóle tak nie myśl.
Pogadałyśmy
jeszcze chwilkę a następnie wzięłam leki i zasnęłam.
Obudził mnie
budzik. No tak czas do pracy. Stwierdziłam że pojadę dziś wcześniej.
Powiedziałam Karolowi, żeby nie mówił że jestem w ciąży. Nie miałam ochoty
wstawać z łóżka. Wiem jednak, że musze pogadać z Kurkiem, choć wątpię że się dziś pojawi w pracy…
Wzięłam
prysznic i ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/852381 a następnie zamówiłam
taksówkę. Zjadłam kanapki i podeszłam do lustra.
- No mały
dziś pójdziemy do pani doktor. Poradzimy sobie we dwójkę, zobaczysz… -
dotknęłam ręką brzucha.
- Wiem, że
sobie poradzisz bo jesteś silna. – za sobą ujrzałam Kłosa.
- Długo tu
stoisz? - odeszłam od lustra.
- A ty już
się zbierasz? Poczekaj to pojedziemy razem…
- Nie,
zamówiłam taksówkę, potem pojadę do szpitala…
- O chyba
taksówka jest. – usłyszeliśmy trukanie…
Wsiadłam i
po chwili byliśmy już na miejscu.
- O Ania, w
końcu jesteś. Ale przypadkiem nie jesteś przeziębiona? – na progu powitał mnie
pan Jacek.
- Tak ale
już mi lepiej. Od razu wezmę się za robienie zdjęć. – powiedziałam i
skierowałam się na halę.
- O, nasza
pani fotograf. – przywitał się ze mną Zati.
- Witaj
Pawełku. Nie widziałeś gdzieś Bartka?
- Jak to
Bartka? – spytał jakby zaskoczony.
- No chyba
raczej tu gra, zawodnik Skry Bełchatów. – roześmiałam się. – No nie mów że
gościa nie znasz.
- Nie
powiedział ci?
- Czego mi
nie powiedział?
- No bo dziś
wyjeżdża do Rosji. Podpisał 2 letni kontrakt z Dynamem. – na te słowa o mało co
nie zemdlałam…
Może nie wyobrażaliscie sobie takiego zwrotu akcji ale jak zwykle musiałam zamieszać xD Komentujemyy ;* Dwa dni i do szkoły... :P