czwartek, 22 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 52


- Nic ci nie jest? – spytał kiedy upadłam na ziemię.
Ten głos rozpoznam zawsze…
- Co ty tu robisz Kurek? – spytałam, a niemalże krzyknęłam.
Podał mi rękę ale spróbowałam wstać sama. Nagle zabolała mnie ręka, która była owinięta bandażem.
- Ałć. –zajęczałam.
- Co ci się stało? – spytał zmartwiony.
- Teraz zaczęło cię to obchodzić? A może zaczęłam się ciąć, bo już dłużej nie mam po co żyć?
Nie wiem co mi wtedy odbiło. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi z tyłu, a następnie obejmuje.
- Jakiś problem? – spytał Matt.
- Co tu robisz?  - Kurek zwrócił się z tym pytaniem do Matta.
- Nocuję, a ty po co przyszedłeś?  -spytał Anderson.
- Mam sprawę do Karola, ale jeżeli moja obecność ci przeszkadza – skierował te słowa do mnie – to wyjdę.
- Nie, to w końcu i twój znajomy.  – minęłam go.
Ten sam zapach perfum, zaciągnęłam je nosem. Czy można się od nich uzależnić? Tak. Jestem tego przykładem.
Słyszałam jeszcze jak Matt z nim rozmawia. Postanowiłam wziąć prysznic. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/849099 , a następnie poszłam do kuchni. Przy stole siedzieli już Olka, Karol i Matt, Kurek widocznie już poszedł.
- Zjesz z nami? – spytał Karol.
- Jasne. – przysiadłam się.
- Olka? –spytał Kłos.
Nie zareagowała.
- Jak chcesz to mogę zacząć… - zwrócił się do niej, a ona go zmierzyła wzrokiem.
- No dobra, chciałam cię przeprosić że byłam taka niemiła. W ramach tego może pójdziemy na zakupy, bo słyszałam że ma być jakaś impreza u nas, a w lodówce świecą pustki.
- Jak chcesz. Przeprosiny przyjęte, no i ja też przepraszam.
- O której macie trening?  -zapytała Olka.
- O 10.00.
- To pojadę z tobą, muszę podjąć decyzję co do pracy….
- Nie będę cię namawiał, ale zgódź się. – prawie błagał Kłos.
- Przekonałeś mnie. – zaśmiałam się.
Po śniadaniu zaczęliśmy się zbierać na trening. Matt postanowił zostać z Olką w domu.
Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Najpierw poszłam załatwić sprawę mojej pracy. Od razu podpisaliśmy umowę.
Na treningu zrobiłam kilkadziesiąt zdjęć, następnie zaczęłam zapraszać wszystkich na imprezę. Nie znalazłam Kurka.. A miałam chęć go zaprosić przynajmniej tak by wypadało.
Może to i lepiej?
Godzina 15.00. Wróciliśmy z Karolem z pracy. Dowiedziałam się, że Kłos zaprosił jeszcze kilku zawodników z Resovii. Mi było to wszystko jedno .
Wybrałam się z Olką na zakupy. Kupiliśmy jedzenie, picie, alkohol itd. Przyrządzaniem zakąsek zajęła się Ola. Ja raczej w tych sprawach  wolałam się trzymać z daleka.
Godzina 19.00. Zaczęłam szykować się na imprezę. Szczerze? Nie miałam ochoty na tą imprezę, było mi zimno, miałam katar, ale cóż… obiecałam…
Przebrałam się :  http://allani.pl/zestaw/852625 i usiadłam na kanapie.
Około 19.30 zaczęli zbierać się pierwsi goście. Najpierw zawitali państwo Winiarscy, potem Ignaczakowie, Jarosze, Mariusz Wlazły z żoną, Zati z dziewczyną, Zibi z Kasią, Pit z Olą, Plina, Woicki, Aleks, Cupko itd.
Najpierw wypiliśmy kilka butelek, a następnie zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Włączyliśmy muzykę. Chłopacy byli już nieźle wcięci. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć, chwilami traciłam równowagę, ale podołam.
- Cześć. – ujrzałam w drzwiach Bartka Kurka.
- Witaj. – pocałowałam go w policzek.
WTF?
Tak, po alkoholu dostaję bardzo dużo odwagi, mówię co myślę. Nawet Bartek się zdziwił. Uśmiechnął się a następnie wszedł do środka.
Po chwili na bok odciągnął mnie Igła.
- Mała, przestań już pić. Alkohol ci szkodzi. – roześmiał się.
- Jesteś moim ojcem? – spytałam wkurzona.
Igła trochę się skrzywił. Widziałam, że się o mnie martwił.
- Zobaczę co da się zrobić. Nie martw się o mnie. Jestem już dużą dziewczynką. – roześmiałam się.
- No dobra, ale mam cię na oku. – puścił mi oczko, a następnie wrócił na miejsce.
Przetańczyłam kilka piosenek, a to z Alkiem, Pitem, Zibim, Kłosem, Mattem itd., a następnie dostałam kataru. Postanowiłam iść po chusteczki, ale byłam już trochę wcięta. Gdy byłam już niedaleko pokoju wywróciłam się.
Oparłam się o ścianę  i tak siedziałam dobrych kilka minut, a w ręku miałam  puszkę piwa. Było mi zimno, chyba się przeziębiłam…
- Kurwa, zimno jakoś mi się zrobiło. – z tego wszystkiego zaczęłam rozmawiać sama do siebie.
- Masz. – ujrzałam ( ledwo ale go widziałam ) Kurka z kurtką w ręku.
- Nie chcę. – wybełkotałam.
- Zimno ci?
 - Nie.
- Przeziębiłaś się. Idź się połóż a ja pójdę po herbatę.
- Czy ty nie rozumiesz? Jest mi bardzo ciepło, czuję się świetnie i mam ochotę się najebać, czy to tak trudno zrozumieć? Miałam cię za inteligentnego…
W tej samej chwili poczułam jak bierze mnie na ręce  i zanosi do pokoju. Uderzyłam go w twarz, gdy położył mnie do łóżka, a wcześnie przykrył kocem.
Chciał odejść ale go zatrzymałam.
- Tak łatwo się poddajesz?  - spytałam. – No powiedz co o mnie myślisz, jaka jestem perfidna.. Ja już powiedziałam co o tobie myślę…
- Muszę iść do apteki po jakieś proszki od gorączki.
- Kurwa, no. Nigdzie nie idziesz, nie rozumiesz, że chcę żebyś tu teraz był obok mnie? – rozpłakałam się.
Usiadł obok. I nic. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut.
- Jesteś pijana. – spojrzał na mnie.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?
- Mam jeszcze jakieś szanse? –walnął prosto z mostu.
- Nie sądzę…
- To czego ty tak naprawdę chcesz? Po co ja tu? Może iść po Andersona?  - spytał z goryczą w głosie.
- Jesteś zazdrosny?
- Tak.
- Nie mam pytań. – oparłam się o poduszkę i zasnęłam.

 *******************************************************************************
Komentujesz = motywujesz ;p

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne opowiadanie tylko jakbyś mogła pisać dłuższe rozdziały to byłoby to jeszcze lepsze lub pisać częściej :)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń