sobota, 10 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 49


Obudziłam się i od razu w oczy rzuciły mi się walizki stojące obok łóżka. Podeszłam bliżej i zobaczyłam moje rzeczy. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/836891 i od razu poczułam zapach naleśników, które pokierował mnie do kuchni. Ujrzałam tam Andersona stojącego przy kuchence gazowej w fartuszku nakładającego ciasto naleśnikowe na patelnię. W tle usłyszałam jakąś muzykę. Patrzyłam tak na niego kilka sekund do czasu aż nie zaczął śpiewać do widelca. O mało co nie wy buchnęłam śmiechem.
- W tej siatkówce to ty się marnujesz. A taka kariera piosenkarza by cię czekała. – powiedziałam z powagą, a on na te słowa odwrócił się na pięcie.
- Bardzo śmieszne. Długo już tu stoisz?
- Dobrych kilka piosenek w twoim wykonaniu. – zaśmiałam się.
- Zawsze jesteś taka?  -odwzajemnił uśmiech.
- Perfidna? Tak. Kocham to. – roześmiałam się. A tak w ogóle to skąd masz moje rzeczy?
- Przywiozłem ci. A skąd to chyba nie muszę mówić. – skrzywił się.
- Co tam dobrego smażysz? – zmieniłam temat. Zauważył, że nie chcę o tym rozmawiać…
- Naleśniki z nutellą. – zaprezentował je.
Od razu wzięliśmy się za jedzenie.
- Smakowało?  -zapytał zbierając naczynia.
- Tak. Podziwiam takich ludzi jak ty.
- Dlaczego?
- Ja nie umiem gotować. – pokiwałam przecząco głową. – Na razie opanowałam zaparzenie kawy i smażenie jajecznicy.
- Nikt nie jest doskonały. A o której lecimy do Polski? – zapytał.
Że co? Że lecimy?
- Lecę o 15.00.
- Lecimy o 15.00. – poprawił mnie uśmiechając się.
- Zwariowałeś? Masz wakacje, powinieneś odpocząć, a ja i tak ci je psuję.
- Nie przekonasz mnie. Bilet mam już zarezerwowany.
- Nie musisz.
- Muszę.
- Matt… - zaczęłam.
- Nie lubię się sprzeczać. – zaśmiał się.
- Idiota.  – pokręciłam głową.
- Nie obrażaj. – udał że się obraził.
- Tylko stwierdzam fakty. – wzięłam łyk kawy.
- O nie, tak to nie będzie. – podszedł i zaczął mnie łaskotać.
- Anderson, bo zaraz rozlejesz kawę… - nie zdążyłam dokończyć, bo kawa wylądowała na jego spodniach, a ja zaczęłam się śmiać.
- To było zaplanowane, tak? – popatrzył z uśmiechem na swoje spodnie.
- Ups… - skrzywiłam się.
- Nie widzę, żeby było ci przykro.
- Bo ja to tak tego nie okazuję. – pokiwałam głową.
- Mam prośbę. Pójdziesz do mojego pokoju i przyniesiesz moje spodenki, a ja od razu pognam z tym do łazienki?
- Jasne.
Poszłam do jego pokoju i wzięłam pierwsze lepsze z szafki, a następnie weszłam do łazienki. Trochę było mi głupio tak wparować gdy on się przebierał.
Lekko zapukałam do drzwi. Gdy usłyszałam ,,proszę’’ weszłam spełnić misję: dostarczyć Andersonowi spodenki. Zakryłam dłońmi oczy a następnie otworzyłam drzwi. Po omacku weszłam do środka. I wychyliłam rękę ze spodenkami w jego stronę. Usłyszałam śmiech, ale nie zdecydowałam się opuścić rąk.
Po chwili poczułam pocałunek w policzek. Natychmiast otworzyłam oczy.
- A to za co? – zaśmiałam się.
- Głuptas. – szturchnął mnie w żebro.
- Yyyy… ubierz się bo się przeziębisz. – spojrzałam na niego.
- Jak ty się o mnie troszczysz. – wziął ode mnie spodenki.
Ubrał się, a następnie wyszedł do pokoju się pakować.
Godzina 14.00 Pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Wsiedliśmy do samolotu. W głowie miałam tysiące scenariuszy, co się będzie działo w Polsce.
- Może coś mi o sobie opowiesz? – spytał nagle Matt. Siedziałam koło okna. Czułam na sobie jego wzrok.
- Przecież wszystko o mnie wiesz. – zaśmiałam się.
- No chyba nie. Opowiedz mi tak od początku co kiedyś robiłaś.
- Nie będę cię zanudzać. – spojrzałam na niego.
- To ja zacznę. – uśmiechnął się i zaczął opowiadać mi o swoim dzieciństwie, jak  zgubił się w supermarkecie. Trochę mnie rozluźniły jego opowieści. Prawie płakałam ze śmiechu.
- Teraz twoja kolej.
- Za dużo by mówić.
- Mamy dużo czasu.
Przekonał mnie swoim uśmiechem. Nie umiałam mu odmówić. Gdy skończyłam on nic nie mówił.
- Aż tak cię zanudziłam? – roześmiałam się.
- Nie, po prostu nie wiem co mam powiedzieć. Nie miałaś tak kolorowego życia jak ja, no oczywiście oprócz zaginięcia w supermarkecie. – roześmialiśmy się.
Wreszcie ujrzałam lotnisko w Warszawie. Zdecydowaliśmy się od razu jechać do domu w Bełchatowie. Wzięłam swój samochód i pojechaliśmy przed siebie. Dobrze że miałam klucze od mieszkania.
Przyszedł czas na rozmowę z trenerem, chłopakami, Bartkiem… Czy mu wybaczę?....
****************************************************************************

Kto mi w końcu powie co z tym Ignaczakiem w kadrze!? Krótki... Ostatnio coś brak weny ;/ ale następny będzie już ciekawszy ;D

3 komentarze:

  1. Zapraszam na nowy rozdział
    http://6loveme6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy następny? ;// Pisz pisz, nie mogę się doczekać następnego dziś przeczytałam od poczatku heheh zapraszam na mój :
    http://siatkowka-to-moje-zycie.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następny? :D Świetnee.

    OdpowiedzUsuń