Pół roku
później :
Tak minęło
już poł roku… Czy sobie coś przypomniałam? Za cholerę. Nawet nie wiecie jakie
to denerwujące. Z Wojtkiem układa nam się dobrze. Utrzymuję kontakt z tatą,
Karolem, Kamilem, Magdą itd. Kilka razy przyjechał do mnie tata. Chodzę na
kursy fotografii, nawet wygrałam kilka konkursów. Nie traktuje tego jako pracę,
lecz jako pasję, przyjemność, zapełnianie wolnego czasu. Niby wszystko w
porządku, ale ciągle w moim życiu czegoś mi brak. Dziś postanowiłam iść na
zakupy. Wzięłam samochód Wojtka i pojechałam do najbliższego butiku. Kupiłam : http://allani.pl/zdjecie/1204173 , http://allani.pl/zdjecie/1112014
Gdy
przymierzałam bluzkę, nagle wparował ktoś do mojej przymierzalni, akurat gdy
stałam w samej bieliźnie.
- Wojtek? –
spytałam wkurzona.
- No witaj
piękna. – pocałował mnie w policzek.
- Co tu
robisz? – włożyłam bluzkę.
- No
przyjechałem na zakupy.
- I
przymierzasz ubrania w damskiej przymierzalni? – spojrzałam na niego z
politowaniem.
- No dobra.
Wziąłem sobie wolne, może pójdziemy do kina?
- W sumie,
możemy. – uśmiechnęłam się.
Po chwili
podeszłam do kasy. Oczywiście Szczęsny wyrwał mi zakupy i zapłacił za nie.
- Wojtek, ja
mam pieniądze, nie musisz za mnie płacić, nie lubię tego.
- Wiem, ale
to taki prezent. – pocałował mnie w usta.
Podeszliśmy
do samochodu. Za wycieraczką zobaczyłam
mały bukiet kwiatów i jakąś kopertę.
- Jeszcze
masz dla mnie dziś jakieś niespodzianki? – zaśmiałam się wyjmując list z koperty.
- Ale to nie
ode mnie. – podszedł, i zaczęliśmy czytać kartkę. Tekst był w języku
angielskim.
,, Kiedy się
spotkamy? Tęsknie za tobą. Za wspólną nocą. Kocham cię. Twój Romeo’’.
- Co to ma
znaczyć? - spytał wkurzony piłkarz.
- Ty chyba w
to nie wierzysz. To głupi żart. – zaśmiałam się i wyrzuciłam list z kwiatami do
kosza.
- Może mi to
łaskawie wytłumaczysz? Zdradzasz mnie, tak? Przyznaj się!
- Odbiło
cię? Ciekawe z kim?
- Pewnie z tym Andersonem. Już dawno powinienem
cię przed nim ochronić.
- Możesz na
mnie nie krzyczeć? Nie wiem skąd to się tu wzięło. I tłumaczę ci po raz ostatni
że z nikim oprócz ciebie się nie spotykam! – wsiadłam do samochodu i
dojechałam.
Co za
idiota? Kto to mógł napisać?
Dojechałam do domu. Poszłam wziąć prysznic. Położyłam się na
łóżku i zasnęłam.
Strach, ból,
stara szopa, czyli byłam porwana. Widzę Bartka jak się całuje, szpital, krzyk,
hałas.
Obudziłam
się z kroplami potu na czole. Tak, wszystko pamiętam. Czyli nikt mnie nie bił.
A na pewno nie Bartek. Wojtek mnie oszukał. Nie mogłam w to uwierzyć. On jest
chory! I ta jego siostra… To z nią całował się Kurek. Tylko dlaczego tak mnie
oszukał, wykorzystał, to że straciłam pamięć. Całe to porwanie przez Łukasza…
Poszłam do
kuchni. Na kanapie siedział Wojtek.
- Dlaczego
to zrobiłeś? Oszukałeś mnie.
- Kochanie,
o co chodzi? – spytał jakby nie wiedział o co chodzi.
-Nikt mnie
nie bił wszystko zmyśliłeś! Myślałeś że to się nie wyda?! – zaczęłam krzyczeć…
- Ale to nie
tak, posłuchaj…
- Po co
żebyś znów mnie omotał, oszukał? Nienawidzę cię!
- Proszę daj
mi jeszcze jedną szansę. – wstał i chciał mnie przytulić.
Walnęłam go
w twarz.
- Nie
dotykaj mnie, brzydzę się ciebie.
- Tak? To
posłuchaj całej prawdy! Wszystko wymyśliłem. Ta dziewczyna co u nas
pomieszkiwała to nie jest moja siostra, tyko kochanka. Kazałem jej omotać
Kurka, sam dosypałem mu do drinka jakaś tabletkę otumaniającą. A dziś ten list
i te kwiaty? Tak, to ja to napisałem i tam umieściłem.
- Ale
dlaczego? -spytałam cała zapłakana.
- Żebyś
musiała mnie przepraszać. –zaśmiał się.
– Sprytne, co?
Nie
wytrzymałam. Poszłam po torebkę i wybiegłam z domu.
Od razu
zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko.
Czyli Kurek
mnie nie zdradził.. A może jednak? Przecież nie wiem co działo się potem. Muszę
z nim porozmawiać. Wracam do Polski. Czuje się źle… Przez ostatnich kilkanaście
miesięcy żyłam w kłamstwie.
Udało mi się
zarezerwować bilet na jutro. Tylko co mam teraz zrobić? Nie mam żadnych ubrań.
Wszystko zostało u Szczęsnego, a tam nie wrócę. Zostało mi tylko jedno wyjście…
- Matt? -odebrał telefon.
- O hej,
dawno się nie odzywałaś.
- Mogę do
ciebie przyjechać? – spytałam szlochając.
- Płaczesz?
Co się stało? Ktoś ci coś zrobił?
- Mogę?
–spytałam błagalnym głosem.
- Gdzie
jesteś? Przyjadę po ciebie?
- Na lotnisku.
- Zaraz
będę.
Po 30
minutach ujrzałam Andersona. Opowiedziałam mu wszystko. Nic nie powiedział,
tylko mocno mnie przytulił.
Wsiadłam do
jego samochodu i po chwili byliśmy na miejscu. Położyłam się na łóżku, nie
mogłam zasnąć… Nagle usłyszałam głos Matta.
- Mogę?
- Tak. –ujrzałam go z kubkiem herbaty w ręku.
- Napij się.
- Dzięki –
wzięłam łyk.
- Możesz u
mnie zostać ile chcesz. Nie musisz już jutro wyjeżdżać.
- Muszę
wszystko sobie poukładać, a przede wszystkim nie mogę tu zostać ze względu na…
- Wojtka…?
- Bartka…
- Kurka?
- Muszę
wszystko mu wytłumaczyć…
- Jak
chcesz, wiedz, że nie jesteś sama…
Pogadaliśmy
jeszcze chwilę, a następnie zasnęłam.
Kadra bez Igły.... No, no... Fajnie ;/ Komentujesz = motywujesz :D
Dobrze że Ania odzyskała pamięć. Już czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńWojtek zachował się strasznie ! Dobrze, że ona wszystko sobie przypomniała i może uda się jeszcze wszystko naprawić. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak każdy z resztą. :)
Czekam na kolejne. ;)
Pozdrawiam. ;))
U mnie nowy : http://razem-az-do-smierci.blogspot.com/2013/08/epizod-v.html