Dziś pan Konrad dał mi dzień wolnego. Wstałam około 10.00. Oczywiście chłopaków juz nie było. Dziś mają poranny trening. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Nałożyłam lekki makijaż i rozczesałam włosy. Ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/770027 i poszłam do kuchni. Zjadłam kanapki. Postanowiłam najpierw pojechać do fundacji. Dziś gośćmi w niej byli skoczkowie. A minowicie: Piotr Żyła, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Przywitałam się z nimi i zaczęłam robić zdjęcia. Chyba najlepsze wrażenie najbardziej zrobił na mnie Piotr Żyła. Cały czas uśmiechnięty, optymistyczny, zabawny, skromny. Reszta skoczków też była równie sympatyczna. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i stwierdziłam, że odwiedzę resztę dzieciaków. Jadąc do fundacji kupiłam dużo zabawek. Mam nadzieję, że starczy dla wszystkich.
Gdy już obeszłam prawie 200 dzieciaków postanowiłam jechać do domu. Na miejscu przebrałam się: http://allani.pl/zestaw/769853 i zaczęłam robić generalne porządki. Ja się pytam, czy ktoś tu wogóle kiedykolwiek sprzątał?
Sprzątanie w domu zajęło mi jakieś trzy godziny. Postanowiłam popracować trochę w ogrodzie. Wyszłam na dwór. Od sąsiadów dobiegały odgłosy głośnej muzyki i warczącej kosiarki. O nie, tak to nie będzie. Podeszłam do bramy. Chyba mięliśmy z Karolem nowych sąsiadów.
- Przepraszam? - krzyknęłam do faceta, który kosił trawę. Był on bardzo wysoki, podkreślę: bardzo. Może jest sportowcem? - Przepraszam? - powtorzyłam czynność, aż w końcu mnie usłyszał.
- Słucham? - wyłączył kosiarkę.
- Może pan przyciszyć tą muzykę? Albo przynajmniej wyłączyć kosiarkę? - spytałam wściekła.
- A co sąsiadka taka zdenerwowana? - spytał.
- Nie jestem zdnerwowana. Po prostu nie mieszka pan tu sam. - To jak będzie?
- A tak wogóle to Andrzej jestem. - podał mi rękę.
- Anka. - Ale proszę nie zmieniać tematu. - lekko się uśmiechnęłam.
- No cóż głupio się tak od razu z sąsiadami kłócić. - podrapał się po głowie i poszedł wyłączyć muzykę. - Długo tu mieszkasz?
- A co sąsiedzi na mnie narzekają? - zaśmiałam się.
- Nie nie. Jak widzisz ja niedawno się wprowadziłem. - kontynuował rozmowę. - Może wpadnę potem do ciebie? Albo ty do mnie? Napijemy się kawy. - zaproponował.
- Nie mieszkam sama.
- Czyli zajęta? - spytał bezradnie.
- Muszę isć. Obowiązki wzywają. - powiedziałam i odeszłam od bramy.
Skosiłam trawę, poprzycinałam kilka krzewów. Mój nowy sąsiad również cały czas coś robił w ogrodzie. Może mi się zdaje, ale na okragło mi się przypatruje. Wróciłam do domu i poszłam pod prysznic. Przebrałam się w to co założyłam na początku dnia i zaczęłam robić obiad. W tej samej chwili chłopaki wrócili z treningu.
- Widziałaś kogo macie za sąsiada? - spytał Bartek a ja sięgnęłam po butelkę wody. Otworzyłam ją i zaczęłam pić.
- Kogo?
- No Andrzeja Wronę. Też siatkarz. - dodał, a ja omało co nie zadławiłam się woda.
- Siatkarz? - spytałam.
- A co już się zapoznałaś z moim przyjacielem? - zapytał Karol.
- Można tak powiedziać. - roześmiałam się i powróciłam do robienia obiadu. Postanowiłam zrobić sałatkę, i kurczaka z ryżem. Oczywiście przepis wyszukałam w internecie. Gdy skończyłam usiedliśmy razem do stołu. Zaczęliśmy jeść, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Karol zaoferował się, że pójdzie otworzyć.
- O cześć stary. - usłyszałam głos Kłosa.
- No siema. A tu nie mieszka z wami przypadkiem jakaś dziewczyna? - usłyszałam głos sąsiada.
- Mieszka. Wchodź.
Chciałam zapaść się pod ziemię. Bartek znał już Andrzeja, z tego co mówił. Nasz sąsiad wszedł do środka i przwyitał się.
- Witam sąsiadkę. - podał mi rękę. - A co tu tak ładnie pachnie? - spytał.
- Może zjesz z nami? - spytałam.
- Kobiecie się nie odmawia. - uśmiechnął się i usiadł przy stole.
Zjedliśmy razem posiłek. Chłopacy cały czas opowiadali sobie o swoim życiu a ja postanowiłam nie wtrącać się do rozmowy. Pozmywałam naczynia i poszłam do swojego pokoju. Nagle do pokoju przyszedł Bartek.
- Andrzej już poszedł? - spytałam.
- Tak. Dzięki, że mnie przygarnełaś, będę się już zbierał.
- Jak chcesz, to jeszcze możesz zostać. - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Nadal czułam coś do niego, ale przecież sama niedawno mu powiedziałam, że go nie kocham. Gdyby można było cofnąć czas...
- Nie, już i tak tyle tu pomieszkiwałem. Cześć. - powiedział i wyszedł. Teraz zdałam sobie sprawę, że straciłam go na zawsze.
Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
*********************************************************************
To już jutro wyjazd. Wstałam i ubrałam się: http://allani.pl/zestaw/770044 . Zadzwoniłam do taty, aby go poinformować o wyjeździe. Może zbytnio się nie ucieszył, ale wiem, że jest ze mnie dumny.
Poszłam do kuchni. Zjadłam jogurt i wypiłam szklankę soku. Karol wyszedł z łazienki i pojechaliśmy do pracy.
Na ich terningu zrobiłam kilka zdjęć. Pan Konrad zwołał zebranie dla tych siatkarzy, którzy jutro jadą do Spały. Miał tam również być prezez PZPS.
Weszliśmy do specjalnej sali i zajęliśmy miejsca. Siedziałam obok Karola. Najpierw ten prezes zaczął swoją przemowę. Później rzucił jakiś żart.
- Uśmiechaj się. - stuknął mnie Karol.
- Co? - nie dosłyszałam
- Uśmiechaj się.
- Po co?
- Taki typ człowieka. Myśli, że jest zabawny. Zawsze co roku tak jest. - wytłumaczył Kłos, a ja zaczęłam sztucznie się uśmiechać.
Według tego co powiedział prezes wszyscy mamy stawić się pod halą w Bełchatowie o 6.00. W Spale mamy być około miesiąca.
Po spotkaniu pojechaliśmy do domu razem z Karolem. Po drodze dowiedziałam się, że Wrona także został powołany.
Gdy weszłam, od razu zaczęłam się pakować. Do pokoju wszedł Karol
- To jak jedziemy do spożywczaka? - zatarł ręce.
- No fakt, przyda się na drogę jakiś sok czy coś. - podniosłam się z krzesła.
Postanowiliśmy pojechać do biedronki. Wzięliśmy jeden koszyk. Karol jak opentany wrzucał różne batoniki, żelki.
- Eeee, Kłosie, a wy tam żadnej diety nie macie? Możecie pozwolić sobie na tyle słodyczy?
- Nie, ale nikt się nie dowie... - powiedział z uśmiechem.
Po zrobionych zakupach wróciliśmy do domu. Byłam strasznie zmęczona. Do tego zaczęła boleć mnie noga. Nie było sensu jechać do lekarza. I tak to nic nie pomoże. Łyknęłam tabletkę przeciwbólową. Nagle zadzwonił mój telefon: Kamil.
- No hej. - powiedziałam.
- Wiesz jak się o ciebie martwiłem?
- Wiem wiem, ale jest okay.
- Jutro chyba się zobaczymy. - powiedział radośnie.
- Będziesz w spale?
- No chyba zapomniałaś, że masz przyjaciela siatkarza. - roześmiał się. - Może do kadry mnie jeszcze nie powołano, ale w przyszłości? Kto wie... - rozmarzył się.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. W końcu jutro będziemy mogli się wygadać. Poszłam wziąć prysznic. Po chwili zasnęłam.
No fajne, fajne. Z niecierpliwością czekam co się dalej będzie działo;) W poniedziałek pojawi się nowy rozdział u mnie zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo jasne, że zajrzę:)
UsuńBardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńPojawiła się krótka II zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuń