sobota, 11 maja 2013

ROZDZIAŁ 27

Po chwili na stołówce zrobił się jakiś szmer. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Robert wstaje i zaczyna śpiewać piosenkę, którą mu narzuciłam. Oczywiście wszycy się śmiali. Gdy skończył wszyscy zaczęli bić brawo. Nawet ja.
- To dawać tą moją dyszkę. - dzik zwrócił się do Winiara, po czym on wyjął portfel i dał mu wyznaczoną sumę.
Po chwili znów przede mną wylądowała serwetka.
- Ej, on to jest jakiś zdesperowany. - zaśmiał się Zibi.
Odczytałam kartkę: Zadanie wykonane. Teraz ty.
,,Niepamiętam tego numeru. Musiałabym sprawdzić. Ale nie tak przy ludziach". - odpisałam.
Igła wyrwał mi serwetę.
- Nie rozumiem twojego toku rozumowania. - zaśmiał się.
- Igła... A co na tej serwetce było dokładnie napisane?
- No że chce twój numer telefo... - zaczął Karol, ale ja mu przerwałam.
- Tylko numer. Nie napisał, że telefonu. - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- A więc ty dasz mu numer...czego? - spytał Pit.
- Nie brnij Pit. Potem możesz mieć traumę do końca życia. - zaśmiał się Igła.
- Czyli stanika? - wyszeptał Zibi.
- Brawo Bartman. - zaczęłam bić brawo.
- Ej, dobre. Na to bym nie wpadł. Biedny Lewy. - zaśmiał się Dzik.
Po chwili znów serweta była przede mną.
,,Mogę ci pomóc". - odczytał Kłos i wszycy się zaczęli śmiać. Wszycy obecni na sotłówce się na nas dziwnie popatrzyli.
- Ciekawy jestem co teraz wymyślisz. - powiedział Bartek.
,,Nie jestem pewna, czy masz odpowiednie kwalifikacje. Bo wiesz, jeden nie przewidywalny ruch..." - napisałam.
Kartkę tym razem odczytał Rucek.
- Nie no piąteczka. - przybiłam ją razem z Igłą.
,,Mówisz, że to aż takie ryzykowne?" - odpisał.
Po chwili wszyscy musięliśmy się zbierać. Przechodząc obok ich stolika odezwał się Lewy.
- To jak?
- Zastanowię się. - uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Wojtka. Jako jedyny nie był rozbawiony całą sytuacją.
Wróciliśmy do pokoju. Rzeczywiście. Pod drzwiami czekał na mnie duży bukiet kwiatów. Wzięłam je i weszłam do pokoju. Chłopaki poszli na trenign. Fotografom, oraz fizjoterapeutom dali dzień wolnego.
Postanowiłam zadzwonić do Kamila, jako, że wcześniej go nie spotkałam. A przecież miał być w Spale. Wyszłam na balkon, ponieważ w pokoju nie było zasięgu.
- Stęskinłaś się? - spytał roześmiany.
- Jak cholera. A tak właściwie, to przecież miałeś być w Spale.
- No tak. Jutro będę. - odpowiedział. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Odwróciłam się i ujrzałam jak Patrycja zamyka drzwi balkonowe. Przeprosiłam Kamila i powiedziałam, że zadzwonię później.
O nie. Teraz to ona przegięła. Chce wojny to będzie ją miała.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Igły, żeby przyszedł z pomocą. Po jakiś pięciu minutach pomógł mi wydostać się do środka.
- Drzwi ci się zatrzasnęły? - spytał roześmiany.
- Ta idiotka Partycja mnie zamknęła. O nie, tak łatwo, to ona ze mną nie wygra.
- Jesteś pewna, że to ona cię zamknęła? Przed chwilą przymilała się Bartkowi.
Straciłam go na zawsze. Teraz to napewno nie będziemy razem. Spóściłam głowę do dołu i usiadłam na łóżko.
- No to mów. - rozsiadł się wygodnie w fotelu Igła.
- Po co? I tak nic nie możesz zrobić.
- Oj, kochana. Nie ma rzeczy niemożliwych dla Igły. - zaśmiał się.
Może mu powiem? Ale, jeżeli on opowie wszystko Bartkowi?
- Ale nie powiesz nic Bartkowi? - spytałam niepewnie ,a on przytaknął.
- A więc... Hmmm... Nie wiem od czego zacząć.
- Od początku.
- No to tak. Ja zakochałam się w Bartku. Poszłam z Magdą do lekarza, bo ona myślała, ze jest w ciąży z Piszczkiem. Kazała też mi się przebadać, bo jak byłam w Izmirze, to lekko zakręciło mi się w głowie. No i zrobiłam te badania. Okazało się, że mam raka. Oczywiście to nie prawda, bo pomylili wyniki. Ale kiedy jeszcze o tym nie wiedziałam, powiedziałam o moje chorobie Barktowi. On mi wyznał, że chodził z Magdą tylko dlatego, żeby zrobić mi na złość. Powiedział, że mnie kocha i spytał czy moglibyśmy być razem.
- No i w czym problem? - spytał.
- Igła, to jest bardziej skomplikowane. - uśmiechnęłam się lekko. - Ja powiedziałam, że go nie kocham, bo nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał. No sam wiesz. Niby choroba. Nie chciałam, być dla niego ciężarem. Przecież wiedziałam, że umrę. Że mam trzy tygodnie życia. - zaczęłam płakać, na myśl o tym.
- Może słaby ze mnie psycholog, ale myślę, że powinnieście być razem. I musisz o niego walczyc. I teraz ta Patrycja. - gdy wypowiedział te imię skrzywił się.
- Igła, może jakiś fakclub? STOP THE PATRYCJA?
- Może być. Nie przepadam za nią. Ale myślę, że w twojej sprawie da się coś... - zaczął.
- Nie. Masz obiecać, że nikt się nie dowie. I masz nic nie robić. Nic. - powiedziałam, a on pokiwał głową.
- Anka, muszę isć na trening, bo Andrea nie da mi żyć. - zaśmiał się i wyszedł.
Postanowiłam zemścić się na Patrycji. Zaczęłam obmyślać plan działania.
Dowiedziałam się, że pokój dzieli pokój z Winiarem i Gumą. Poszłam na chwilę na trening chłopaków. Oczywiście zachowywałam się normalnie, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Poprosiłam Michała o kluczyk do ich pokoju w celu ,,Sprawdzenia czy nie zostawiłam u nich zegarka''. Bez problemu się zgodził.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na krześle ujrzałam Patrycjową torebkę. Wystawała z niej butelka wody. Ze swojej wyjęłam środki przeczyszczające. Wrzuciłam dwie kapsułki i wstrząsnęłam butelką.
Gdy wykonałam swój plan oddałam klucz Winiarowi i wróciłam do swojego pokoju. Byli już w nim Igła i Łukasz.
- A ten naszyjnik to dla kogo? - spytałam Łukasza.
- No dla Patrycji. Ma jutro urodziny. Zaprosiła nas na imprezę wieczorem. - odpowiedział rozgrywający.
- Nie martw się. Ziomek jeszcze nie zwariował. To prezent od wszystkich. - zaśmiał się Igła. - Kupiliśmy jej jeszcze czekoladki.
- Tobie też kazała przyjść. - zwrócił się do mnie Łukasz.
- Te urodziny to chyba zapamięta do końca życia. - roześmiałam się wchodząc do łazienki.
Poszłam się przebrać: http://allani.pl/zestaw/775083 . Postanowiłam iść na kawę. Wyszłam z łazienki.
- Bartek chyba ma do ciebie jakąś sprawę. Był tu przed chwilą i kazał ci powiedzieć, żebyś do niego przyszła. - wygłosił swój monolog Ziomek.
Ja spojrzałam na nich podejrzliwie. No czego on by ode mnie chciał? Postanowiłam się dowiedzieć. Zapukałam do pokoju. Po chwili weszłam do środka.
- Hej. - usiadłam na łóżku.
- Coś się stało? - spytał.
- No to chyba ja raczej powinnam o to spytać. - zaśmiałam się.
- Nie rozumiem... - podrapał się po głowie.
- No Ziomek powie... - nie dokończyłam bo usłyszałam jak ktoś przekręca kluczyki w zamku.
Podeszłam do nich i pociągnęłam za klamkę. Zamknięte.
- Gdzie masz klucze? - spytałam.
- No tu gdzieś powinny leżeć. - zaczął szukać po całym pokoju. - Nie ma ich.
- Może ta Patrycja znowu mnie zamknęła? - spytałam zrezygnowana.
- Dlaczego akurat ona? - spytał.
- Bo widzisz, bardzo się polubiłyśmy. - lekko się uśmiechnęłam.
Po chwili dostałam sms`a. Od Igły:
,,No to masz wolne pole do popisu. Masz mu wszystko powiedzieć:) Trzymam kciuki."
Jedyne co nasuwało mi się na myśl, to, to, że kiedy stąd wyjdę Ignaczak na drugi dzień wyląduje w szpitalu.
- Coś nie tak? - spytał Bartek.
- Nie, wszystko okay. - uśmiechnęłam się lekko. Już żałowałam, że powiedziałam wszystko Krzyśkowi. Odpisałam mu:
,,Ignaczak... Nie żyjesz. Za pięć minut masz otworzyć drzwi.''
Oparłam się o drzwi i zjechałam na dół.
- Ty wiesz kto nas zamknął. Prawda? - zaśmiał się Kurek.
- Ignaczak. - w tym samym czasie to powiedzieliśmy po czym się roześmialiśmy. Po chwili Bartek usiadł obok mnie.
- Tylko dlaczego to zrobił? - nie mógł opanować śmiechu.
- Starzeje się. Różne rzeczy przychodzą mężczyznom w podeszłym wieku do głowy. - zaśmiałam się. Przecież nie mogłam powiedzieć mu prawdy.
Gdy to powiedziałam nagle zgasło światło. Jeszcze tego brakowało... Po chwili odstałam sms`a od Igły.
,, Ja ci dam w podeszłym wieku. Albo mu powiesz, albo sobie posiedzicie."
Odpisałam: ,,Ignaczak, to już nie jest śmieszne. Jak zaraz nie otworzysz, to powiem wysztkim, że nosisz bokserki w świnki".
- Niech zgadnę... Hm... Igła? - spytał Bartek.
- Taaa. - odpowiedziałam krótko. Świetnie, jeszcze w dodatku rozładował mi się telefon.
Po chwili poczułam na swoich ustach jego wargi.
************************************************************************
Witajcie;) Poruszę temat transferów. Czy pasują wam one? Może macie jakieś typowania? Ja osobiście ubolewam, że od Skry odszedli Winiar i Aleks. Myślę, że Winiar będzie miał szanse się rozwijać, a co do Alka... to myslę, że dobrze, że odszedł, bo byłoby szkoda, żeby Wlazły odchodził ze Skry.

5 komentarzy:

  1. Fajny, fajny kiedy następny ???

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha akcja na stołówce genialna.Mam nadzieję, żem między Anką, a Kurkiem będzie dobrze.Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam was sprężajcie się i wrzucajcie nowy rozdział :D A najlepiej z 10 :P
    Uwielbiam was.! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa ;3 Sory, też bym chciała pisać codziennie, ale tak się nie da. Mam za mało czau i za dużo nauki ;/

      Usuń