wtorek, 7 maja 2013

ROZDZIAŁ 26

Zaspana wstałam i poszłam się ubrać: http://allani.pl/zestaw/768405 . Zrobiłam kanapki i kawę. Karol jeszcze nie wyszedł ze swojego pokoju. Może jeszcze śpi? Muszę go obudzić, bo nie zdążymy. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć minut musimy się zbierać. Postanowiłam go obudzić.
Wpadłam do pokoju, a tam ujrzałam zakładającego spodnie Karola, bez koszulki.
- Aż tak cię do mnie ciągnie? - uśmiechnął się chytro.
- Sory, myślałam że śpisz.
- Nic się nie stało. - w tym momęcie zakładał koszulkę, a ja stałam jak debil i mu się przyglądałam.
- Nigdy nie widziałaś faceta bez koszulki? Jeśli tak, to uwierz mi mało w życiu widziałaś. - zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne. Wiesz co mnie zastanawia? Jak taki fajny chłopak nie ma dziewczyny?
- Nie chcę zdradzać żony. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- A tak na serio?
- Nie no mam dziewczynę... A nazywa się ona Siatkówka. - odpowiedział filozoficznie.
- No Karol, aż łezka w oku się kręci... - otarłam ją teatralnie.
- No ja tu ci się zwierzam, a ty się wyśmiewasz. - strzelił focha.
- Zrobiłam kanapki. - powiedziałam.
- I na dodatek chcesz mnie przekupić.
- Ja? No wiesz co? Idę napić się kawy, którą też zrobiłam.
- Przekonałaś mnie. - wybieg z pokoju.
Kłos wziął mój bagaż i wyszedł zamówić taksówkę. Ja zamknęłam drzwi i wyszłam za nim. Przed bramą ujrzałam Karola i Andrzeja.
- No witam sąsiadkę. - uśmiechnął się Wrona.
- A witam. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Po chwili oczekiwania nadjechała taksówka. Szybko dojechaliśmy pod salę. Wsiedliśmy do autobusu, w którym byli już wszyscy, a mianowicie: Nasz trójka, Zati, Bartek, Woicki, Winiar. Zajęłam miejsce tradycyjnie na tyle. W końcu szlachta siedzi z tyłu:P.
Siedziałam między Karolem a Zatim. Tradycyjnie zaczęłam słuchać muzyki. Po kilku minutach zaczęłam czytać książkę. Chłopaki rozmawiali między sobą, a ja nie chciałam się wtrącać. Cały czas myślałam o Bartku. Dlaczego nie może być tak jak dawniej? Wiem, że muszę o nim zapomnieć ale to trudne. Cholernie trudne.
Po pięciu godzinach jazdy wreszcie dojechaliśmy do Spały. Okazało się, że czekali tam jedynie na nas, bo wszyscy już dojechali. Karol wziął moją walizkę i weszliśmy do ośrodka. Na progu powitał mnie Igła.
- O, Anka?
- No jak widzisz. - uśmiechnęłam się.
- Zbyszek? - krzyknął do niego, ktory stał z tyłu. - Zobacz kto przyjechał.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś, że będziesz? - spytał przytulacjąc mnie.
- A zmieniłoby to coś? - roześmiałam się.
- Nie, ale...A z resztą nie ważne. - powiedział i pociągnął mnie za sobą.
Przydzielili mi pokój z Igłą i Łukaszem. Oczywiście jakieś pięć minut temu ze wszystkimi się zapoznałam.
Poszłam za Łukaszem i Krzyśkiem do pokoju. Najpierw musięliśmy wjechać windą. Znaczy nie musieliśmy, ale z racji tego, że jesteśmy leniami wybraliśmy tą opcję. Ustałam przed drzwiami tak jak oni czekając aż chłopaki otworzą.
- No otwierajcie. - uśmiechnęłam się.
- A ty nie wzięłaś kluczyka? - spytał Igła.
- No myślałam, że wy wzięliście. - Dobra to ja już po niego pójdę. - oddałam im swoją walizkę i skierowałam się z powrotem do windy. Wyszłam z niej i szybko pognałam przed siebie. Po drodze na kogoś wpadłam.
- Jak leziesz idioto - spytałam wkurzona leżąc już na podłodze.
- Nic się nie zmeniłaś. - usłaszałam czyiś głos. To on... Jego głos rozpoznam zawsze.
- Co ty tu robisz? - spytałam widząc... Wojtka. Tak tego Wojtka Szczęsnego.
- Przyjechało nas kilku. Porposzono nas, abyśmy potrenowali trochę chłopaków ze Spały... ale co ty tu robisz?
- To chyba nie powinno cię obchodzić. - powiedziałam oschle, prubując wstać. Niestety znów ten cholerny ból nogi. Od razu znów upadłam na ziemię
- Coś cię boli? - spytał.
- Nie.
- Przecież widzę. - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Możesz mnie puścić? - spytałam wkurzona.
- I tak sama byś nie doszła. Gdzie szłaś?
- Po klucze. - odpowiedziałam. Po drodze spotkaliśmy rozgrywającego, który wziął ode mnie klucze. Po chwili spotkaliśmy Piszczka i Lewandowskiego.
- No stary, pięć minut cię zostawić, a ty już jakąś laskę wyrwałeś. - zaśmiał się Robert.
- Cześć. - powiedziałam.
- Anka, jak ja dawno cię nie widziałem. - zaśmiał się Łukasz, całując mnie w policzek.
- Aaaa, i gratulacje. Słyszałam o tobie i o Magdzie. - powiedziałam
- Ej no, wy tu wszyscy się znacie? - spytał Robert.
- No jak widzisz stara miłość nie rdzewieje. - powiedział Piszczek, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Robert jestem. - podał mi rękę.
- Anka, dla znajomych ruda.
Wojtek zaniósł mnie pod mój pokój.
- To już tu dzięki. - uśmechnęłam się lekko.
- Nigdy nie żałowałaś, że ze mną nie wyjechałaś?
- Hmm. Nie zastanawiałam się nad tym. - odpowiedziałam szybko.
Nie zastanawiałam się? Przepłakałam dwa tygodnie. Wyobrażałam sobie, jak mogłoby tam być.
- Muszę już lecieć. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - powiedział i odszedł.
Pociągnęłam za klamkę. Drzwi były zamkniętę.
- Igła, otwórz. - powiedziałam.
- Nie wiem kim jesteś. - szybko odpowiedział.
- No przecież Wiśniewską. - odpowiedziałam znudzona.
- Nie jestem dość pewny, że to ty...
- Igła pacanie otwieraj te drzwi. - krzyknęłam.
- No, już jestem pewny na 100%. - uśmiechnął się otwierając mi drzwi.
- I ja mam z tobą mieszkać w jednym pokoju miesiąc? - zaśmiałam się. - Ej ty to nagrywasz?
- Wszystko się nagrywa. Może byś się przedstwaiła państwu.
- Dzień dobry. Anka jestem. - pomachałam ręką. Do pokoju wpadł Kubiak.
- Eee wy tam schodzić na dół jakieś zebranie jest. - powiedział.
Powoli schodziłam. Noga nie przestawała mnie boleć. Łukasz widząc to wziął mnie na barana, mimo że ja odmawiałam.
Na dole byli już wszyscy m.in siatkaże, piłkarze itp. Na początek jakiś facet zaczął przemowę. Później zostali już tylko siatkarze i reszta sztabu. Dowiedziałam się, że będziemy mięli nową fizjoterapeutkę. Właśnie w tej chwili zaczęła nam się przedstawiać.
- Hej, mam na imię Patrycja Skalska. Będę nową fizjoterapeutką. Z boku, dało się słyszeć z ust Bartmana: Niezła dupa. Spojrzałam na niego, a on momentalnie posłał mi swój uśmiech.
Patrycja podchodziła do każdego, żeby się przedstawić. Była to wysoka blondynka o zielonych oczach. Na pozór wydawała się być miła.
Podeszła do mnie.
- Widzę, że w końcu nie będę tu jedyną dziewczyną. - zaśmiałam się podając jej rękę.
- Do czasu. Postaram się żebyś wyleciała stąd jak najszybciej. - powiedziała szeptem. Co za wredna baba.
- Oj, żebyś nie przeliczyła swoich możliwości. - uśmiechnęłam się chytrze, kiedy odeszła. Coś czuję, że nie zostaniemy koleżankami.
Poszliśmy na stołówce. Było tam mnóstwo osób.
- Może się do nas dosiądziesz? - spytał Robert.
- Innym razem. - uśmiechnęłam się i przeszłam dalej. Przechodzą usłyszałam, jak Błaszczykowski mówi do Lewego: ,, Ostra, lubię takie". Usiadłam obok siatkarzy.
Igła oczywiście wszystko nagrywał. Nałożyłam sobie posiłek i zaczęłam jeść.
- Fajna dziewczyna z tej Patrycji. - przyznał z uznaniem Dziku.
- No niezła jest. - poparł go Bartman.
- A ty jak uważasz? - spytał mnie Kubiak.
- No wiesz, ja raczej w urodzie damskiej nie gustuję. Ale czuję, że raczej się nie zaprzyjaźnimy. - zaśmiałam się.
- A co już była jakaś sprzeczka? - spytał Rucek.
- Nie wiem czy można to tak nazwać. - wzruszyłam ramionami.
- Anka, ty to masz układy z tymi piłkarzami. - zaśmał się dosiadający do nas Karol.
- O co ci chodzi, przecież tylko się z nimi zapoznałam. - powiedziałam.
- No wiesz. To nie pod moimi drzwiami pokoju stoi kosz róż z karteczką: Może się spotkamy?
- A skąd wiesz, że to od ktoregoś z piłkarzy.
- No u nas wśród siatkarzy, nie ma drugiego Lewandowskiego. - zaśmiał się.
- A kto cię wogóle upoważnił do czytania cudzych liścików? - spytałam oburzona.
- No mąż musi wiedzieć, czy żona go nie zdradza.
Po chwili ktoś rzucił do mnie pogiętą serwetkę. Wyprostowałam ją i odczytałam: Dasz mi swój nr?
- O nie panowie, chcą nam odbić naszą panią fotograf. - zaśmiał się Igła.
Odpisałam: Raczej nie, ale chyba, że jakbyś zaśpiewał na całą stołówkę : Call me maybe. Możliwe, że bym się zgodziła. Lubię odważnych mężczyzn.
Bartman wyrwał mi serwetkę i przeczytał na głos, po czym wszyscy się roześmiali. Jestem pewna, że tego nie zrobi. Przecież wszyscy by go wyśmiali.
- Stawiam dyche, że nie zaśpiewa. - powiedział Winiar.
- Ja dwie, że jednak zaśpiewa. - powiedział Kubiak, gdy ja odrzuciłam serwetkę do stolika piłkarzy. Byłam pewna, że nadawcą jej był Robert.

1 komentarz:

  1. Zapraszam na nowy rozdział na http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ i na nowego bloga http://i-want-to-hold-your-hand.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń