- Czyżby? - spytał z błyskiem w oku. Cholera. Ten cały Konstantin mnie wrobił. Nie daruję mu tego.
- No tak. Ja nic nie zrobiłam. - usniosłam ręce w celu poddania się, ale on cały czas mnie trzymał.
- Ale kara musi byc. - powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- No Aleks idioto, puszczaj! - krzyczałam i jednocześnie się śmiałam. W końcu przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść.
- Gdzie idziemy? - pytałam bezradna.
- Na spacer. - powiedział z uśmiechem.
- Chyba ty, bo jak sam widzisz, niesiesz mnie na rękach. Gdy to powiedziałam postawił mnie na ziemi i sam usiadł na ławce, a ja obok niego. Długo mu się przypatrywałam, aż w końcu się odezwał.
- Zabieram cię na lody. - powiedział i pociągnął mnie za sobą.
Gdy byliśmy już w cukierni, Aleks zamówił dwa lody włoskie. Odebraliśmy je od pani sprzedawczyni, a następnie zaczęliśmy konsumować.
- Czyli się nie gniewasz za to zdjęcie? No i za ten napis...? - spytałam z uśmiechem.
- Chyba nie... Chociaż ten napis... - powiedział, a ja mu przerwałam.
- A to akurat ja wymyśliłam. - podniosłam rękę do góry, a on zaczął się na mnie dziwnie patrzeć. - Ubrudziłam się, czy coś?
- Nie, a chciałabyś mnieć w przyszłości dzieci? - spytał tak nagle.
- A dlaczego pytasz?
- Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać. - wzruszył ramionami.
- Kiedyś wyobrażałam sobie, że będę mieć wspaniałego męża, oczywiście rycerza - zaśmiałam się - wielki dom z ogrodem, dwójkę dzieci, ale teraz? Nie zastanawiałam się nad tym. Może... Ale najpierw poczekam na tego rycerza. - zaśmiałam się.
- Ja też chciałbym mieć piękną żonę, oczywiście kochającą dzieci tak jak ja. - zaśmiał się. - Ty chyba lubisz dzieci, prawda? - zapytał.
- Nie wyobrażam sobie siebie w roli żony, matki, ale może to wszystko przyjdzie z czasem. Naracie, jestem na to za młoda. - wzruszyłam ramionami. - To co idziemy? - spytałam.
- Jasne. - wstaliśmy i zaczęliśmy iść.
- Aleks? - spytałam zaniepokojona. - A nie powinniśmy skręcić w tamtą stronę? - pokazałam ręką. On podrapał się po głowie, a następnie powiedział.
- Spokojnie, przecież się nie zgubiliśmy. - uśmiechnął się.
- Czyli, chcesz powiedzieć, że nie masz przy sobie komurki i nie masz pojęcia gdzie jesteśmy? - usiadłam na ławce.
- Dokładnie. - usiadł obok mnie. - A ty masz komórkę? - spytał, a ja pokręciłam głową.
- Może kiedyś zaczną nas szukać? - spytałam patrząc na niego.
- Kiedyś... - przełknął ślinę.
- Dobra, idę działać. - powiedziałam i podeszłam do jakiejś kobiety. - Przepraszam. Nie wie pani gdzie jest hotel Nairwa? - spytałam po Angielsku, a ona mi to dokładnie wytłumaczyła. - Dziękuję. Dowidzenia. - porzegnałam się z nią.
- I co? - spytał.
- Zbieraj się. Idziemy. - powiedziałam i ruszyłam a on za mną. - Ała. - zajęczałam i przykucnęłam. No tak. Kontuzja dała o sobie znać.
- Co się stało? -spytał.
- Nic, tylko boli mnie kostka. Stara kontuzja. - uśmiechnąłam się dla niepoznaki. Nie lubiłam gdy ktoś się nade mną litował. Wstałam i zaczęłam iść. Jeżeli możnaby to nazwać chodzeniem. Utykałam.
- Wskakuj. Wezmę cię na barana. - zaproponował Aleks.
- Chyba zwariowałeś. - zaśmiałam się.
- I tak nie dojdziesz sama. Miał rację. Zgodziłam się.
Gdy mnie niósł, noga przestawała boleć.
- Już sobie poradzę. - powiedziałam widząc hotel.
- Jak chcesz. - powiedział i postawił mnie na ziemię.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się.
- W końcu jestem twoim chłopakiem. - zaśmiał się. - Chyba należy mi się nagroda. - pokazał palcem na policzek. O nie nie. Ze mną tak łatwo nie bedzie. Wyciągnęłam z torebki gumę orbit.
- Możesz wziąć nawet dwie. - powiedziałam dość poważnie, a on się zaczerwnienił. - 1:0 dla mnie. - zaśmiałam się i lekko utykając weszłam do hotelu.
- Gdzie wy się podziewaliście? Już mięliśmy was szukać. - powiedział Konstantin.
- Długa histioria. - uśmiechnęłam się. Weszłam do pokoju i poszłam pod prysznic. Od razu położyłam się do łóżka. Po ciężkim dniu zasnęłam.
Obudziła mnie rozmowa. Byli to chyba Aleks i Cupko.
- Stary i jak gadałeś z nią wczoraj? - szeptał Cupko.
- No niby tak. - powiedział Aleks.
- I co pytałeś ją, czy naprawdę będzie twoją dziewczyna?
- Nie wiedziałem jak to zrobić. - odpowiedział Atanasijević. Myślałam, że to sen. Musiałam jak najszybciej przerwać ich rozmowę. Jeszcze mogłabym się dowiedzieć czegoś, czego nie chcę.
Najpierw odkręciłam się w ich stronę, a następnie otworzyłam oczy.
- O już nie śpicie. - powiedziałam podnosząc się z łóżka. Oczywiście nic nie powiedzieli. - Wyglądam aż tak strasznie? - spytałam z uśmiechem.
- Nie, nie jest dobrze. - odpowiedział Cupko, bo Aleks jeszcze był w szoku. Pewnie się domyślał, że usłyszałam ich rozmowę.
- To ja idę się ogarnąć, bo Aleks będzie miał jeszcze przeze mnie koszmary w nocy. - przechodząc rozczochrałam mu włosy.
Wzięłam z szafy strój i poszłam do łazienki. Najpierw wzięłam prysznic, nałożyłam makijaż, wysuszyłam włosy, a następnie się ubrałam : http://allani.pl/zestaw/720793
PERSPEKTYWA ALKA:
- Myślisz, że słyszała naszą rozmowę? - spytałem.
- Możliwe. - przytaknął.
- No to już po mnie. - przełknęłem ślinę.
- Stary, zachowuj się naturalnie, tak, jakby tamtej rozmowy wogóle nie było. - poradził mi Konstantin.
- No okay. - powiedziałem i zaczłęm ścielić swoje łóżko.
Po chwili weszła Anka. Rónież zaczęła ścielić swoje łóżko.
Kiedy skończyliśmy, razem we trójkę zeszliśmy na śniadanie. Na stołówce byli już prawie wszyscy.
PERSPEKTYWA ANKI:
Po nałożeniu posiłku zaczęłam szukać wolnego miejsca. Rozglądając się, zauważyłam jak macha ręką Karol. Postanowiliśmy razem z Alkiem i Kostkiem usiąść obok nich. Gdy usiadłam pomiędzy Karolem i Alkiem, na przeciwko siebie zobaczyłam Kurka, wpatrującego się w talerz. Pewnie pomyślał, że usiadłam tu specjalnie, żeyby go wkurzyć. A tak nie było. Gdybym wcześniej to zauważyła, nie załęłabym tego miejsca.
- Żono. - zaczął Karol. - Chyba nie zapomiałaś o ręcznikach. - powiedział z uśmiechem.
- Mam czuć się zazdrosny? - spytał Aleks.
- Dlaczego...? - spytał niepewnie Karol.
- No nie słyszałeś, że oni ze soba chodzą? - spytał Plina.
- Czyli konkurencja rośnie? - zaśmiał się Kłos, a ja się uśmiechnęłam.
- A co do tych ręczników, to pamiętam. - pokiwałam głową.
- Ale wiesz, to ma być tak profesjonalnie. - rozmarzył się środkowy skry. Spojrzałam na Bartka. Nic nie mówił tylko jadł w skupieniu.
- Halo? - Słszysz? - mówił dalej Karol.
- Tak, tak. - uśmeichnęłam się sztucznie.
- Pewnie zamysliłaś się o mnie. - zaśmiał się dosiadający do nas Konstantin.
- Jasne, że tak. Śnię o tobie nocami. - zażartowałam.
Gdy to powiedziałam Bartek odszedł od stolika i skierował się na halę.
- Co mu odbiło? - spytał Karol.
- Chyba jest zazdrosny. - powiedział Zati, a wszscy się na niego spojrzeli włącznie ze mną.
- O Magdę? - spytałam zdziwiona.
- Oj, dzieci dzieci. - powiedział i również odszedł od stolika. Chyba poszedł za Bartkiem.
PERSPEKTYWA BARTKA:
Nie wiem dlaczego jej słowa tak mnie wkurzyły. Stawałem się coraz bardziej zazdrosny. Jeszcze ten Atanasijević. Cały czas się prztulają i niezwracają na nikogo uwagi.
Poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i zacząłem oglądać telewizję. Nagle ktoś wszedł do pokoju. To był Zati.
- Stary, weź się trochę opamiętaj. - opierdzielał mnie Paweł.
- Daj mi spokój. - ignorowałem go.
- Myślisz, że ucieczka wszystko załatwi? Nie lepiej z nią porozmawiać?
- I co jej mam powiedzieć? Że specjalnie związałem się z Magdą, żeby ją wkórwić? - pytałem bezradny. - I tak by to nic nie dało, bo ona ma już chłopaka.
- No to zerwij z Magdą. - wzruszył ramionami Paweł.
- A pomyślałeś, jak Magda to odbierze?
- Czasem trzeba pomyśleć też o sobie. - poklepał mnie po ramieniu.
- Chodźmy na trening. Muszę się na czymś wyżyć. - powiedziałem i wstałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz